PO chciała przez Trybunał sparaliżować wprowadzanie reform Prawa i Sprawiedliwości

0
0
0
/

Z poseł prof. Krystyną Pawłowicz (PiS) o drażliwej kwestii ustawy o Trybunale Konstytucyjnym oraz planach PO uniemożliwienia dokonania zmian w państwie rozmawia Anna Wiejak

 

Senat przyjął dzisiaj nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym. Budzi ona wiele emocji, chociaż zapewne wszyscy zdają sobie sprawę, że gdyby PO nie przegłosowała ustawy z 25 czerwca 2015 roku, nie byłoby obecnej ustawy. Czy Pani zdaniem było inne wyjście z tego patologicznego impasu, wprowadzonego przez poprzednią ekipę rządzącą?

 

- Zgadzam się z poglądem, że to, co zrobiła PO, to była gangsterka prawna i atak na instytucje ustrojowe, ale to nie było tylko działanie wykraczające poza standardy ze strony PO. Początek wszystkiemu dała nadaktywność - nie w tym przedmiocie, którego należałoby oczekiwać - Trybunału Konstytucyjnego, dlatego że Trybunał Konstytucyjny zabrał się za pisanie projektu ustawy Trybunału dotyczącego. Projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym nie był projektem napisanym przez prezydenta Bronisława Komorowskiego ani PO. To był projekt, który sami sędziowie przygotowali i po inicjatywę zgłoszenia do Sejmu wystąpili do ówczesnego prezydenta, bo Trybunał nie ma własnej inicjatywy ustawodawczej.

 

W projekcie ustawy o TK były postanowienia, które, moim zdaniem, sprzecznie z Konstytucją wzmocniły pozycję Trybunału. Na przykład wprowadził zasadę tajności obrad Trybunału, a to jest w moim przekonaniu zupełnie jako zasada skandaliczne. Na to nikt nie zwrócił jakoś uwagi.

 

Platforma podjęła w Sejmie prace nad tym projektem, a przy okazji wrzuciła na końcu przepis umożliwiający jej powołanie wszystkich sędziów do końca 2015 roku. PO nie szanując Konstytucji arogancko naruszając kompetencje Sejmu następnej kadencji oraz Regulamin Sejmu uchwaliła nową ustawę o TK i powołała bezprawnie sędziów.

 

Byłam w tej komisji ds. rozpatrzenia projektu ustawy o TK i doświadczyłam „totalitarnego” stylu i niedemokratycznych metod, jakimi pan poseł Kropiwnicki forsował prace nad tą ustawą. Dziś pan Kropiwnicki skarży się i płacze, że PiSowi udaje się odwrócić ich nieuczciwe postanowienia zawłaszczające Trybunał Konstytucyjny.

 

Trzeba jednak podkreślić, że początkiem błędów i „grzechem założycielskim” był fakt, że to sami sędziowie TK przygotowali dla siebie samych ustawę ustrojową. Jest to oczywiste naruszenie standardów tworzenia prawa. Podważa też wiarygodność TK jako ewentualnego, przyszłego sędziego ws. niekonstytujności tej ustawy. Inicjatywa Prawa i Sprawiedliwości musiała zatem zostać podjęta, żeby przywrócić stan zgodny z Konstytucją oraz dla przywrócenia kompetencji nowego Sejmu do wyboru „swoich” sędziów TK, których kadencja kończy się dopiero w grudniu bieżącego roku. Z kolei trzech z pięciu sędziów PO wybrała w niejasnych procedurach nowej ustawy, która pozostawała w sprzeczności z niezmienionymi przepisami Regulaminu Sejmu, inaczej regulującymi procedurę wyboru sędziów.


Czy prawdą jest, że ustawa o TK, którą uchwaliło niedawno Prawo i Sprawiedliwość, wprowadza kadencyjność Trybunału Konstytucyjnego uzależnioną od kadencji Sejmu, bo to zarzucają przeciwnicy polityczni.

 

- Nie. Oni nie rozumieją, o co chodzi. Wprowadzono kadencję prezesa i wiceprezesa, a nie Trybunału Konstytucyjnego. Konstytucja mówi o dziewięcioletniej kadencji sędziego TK i tego Prawo i Sprawiedliwość nie ruszało, bo nie mogłoby, gdyż Konstytucja wyraźnie mówi, iż kadencja sędziego Trybunału trwa dziewięć lat. Natomiast nowa ustawa PiS wprowadza trzyletnie kadencje prezesa i wiceprezesów, aby dostosować czas kadencji prezesa i wiceprezesów do zasady kadencyjności we wszystkich innych organach w państwie (prezesów banków, urzędów). Nieokreślona czasem kadencja prezesa i wiceprezesów TK byłaby nieuzasadniona tym bardziej, że każdy z sędziów TK jest w stanie taką funkcję przez jakiś czas wykonywać.

 

Pojawiają się zarzuty, że PiS upolitycznił w ten sposób Trybunał Konstytucyjny.


- Trybunał Konstytucyjny jest organem politycznym, gdyż sędziowie wskazywani są przez partie i środowiska polityczne w Sejmie. Tak więc to nie PiS upolitycznył Trybunał, bo on jest z pochodzenia swego jest organem politycznym. Rzecz w tym, że PO przed przegranymi wyborami upartyjniła skład Trybunału Konstytucyjnego. Upartyjniony przez PO Trybunał uniemożliwiałby Prawu i Sprawiedliwości realizację radykalnego programu wyborczego tej partii.


Czyli de facto sparaliżowałaby rządy w państwie.

 

- To znaczy sparaliżowałaby nam możliwość wykonania programu wyborczego, który Polacy poparli, wybierając PiS. Wyborcy chcieli, aby ten właśnie program,program PiS, był realizowany. Trybunał Konstytucyjny skutecznie mógłby to uniemożliwić. Nie miałabym pewności, czy nie podważono by konstytucyjności np. likwidacji gimnazjów, czy powrotu do poprzedniego wieku emerytalnego, które to hasła, wśród innych, dały nam zwycięstwo. Być może TK dość dowolnie zarzucił by nam łamanie Konstytucji, jakichś praw nabytych, narażanie finansów państwa i przy okazji oczerniał nową władzę, szykując grunt dla powrotu PO. Pamiętajmy, że w czasach krótkich rządów PiS Trybunał uchylił nam ustawę o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych, która miała ochronić polskich drobnych i średnich przedsiębiorców. Podobnie uchylił ustawę lustracyjną. Przywrócenie sposobu wyboru sędziów i zasad działania Trybunału co najmniej do stanu poprzedniego jest koniecznym wymogiem zapewnienia zgodności z Konstytucją w tym obszarze. Trybunał Konstytucyjny nie może być dla PO przyczółkiem do blokowania reform i zmian w Polsce.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną