Czy MSZ będzie w końcu polski?

0
0
0
/

Czy ministrem spraw zagranicznych w rządzie IV RP, kierowanym przez Kazimierza Marcinkiewicza powinien zostać Stefan Meller, człowiek ze szkoły Geremka?

 

Nie musiał, nie powinien, ale został. Czy bardzo wpływowym funkcjonariuszem resortu z Alei Szucha, wysłanym następnie do reprezentowania polskich interesów w USA musiał zostać Ryszard Schnepf? Nie musiał, nie powinien, ale został.

 

Tak wyglądała polityka kadrowa zwycięskiego obozu Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005-2006. Zamiast destalinizacji, z racji obecności czerwonych klanów, które okupują formalnie polski MSZ polska prawica zakonserwowała ten jakże obcy z myślenia i działania element. Ówcześni koalicjanci PiS – LPR i Samoobrona z całą pewnością takiej rewolucji w resorcie z Alei Szucha by przyklasnęli. Tyle tylko, że w samym PiS nie było woli do zmian na lepsze. Czy tym razem będzie inaczej? To pytanie zadaje sobie wielu.

 

Osiem lat rządów PO w MSZ układ komunistyczny pozostawiło nienaruszonym. Weszła tylko młodsza generacja „dyplomatów”, których ojcowie robili karierę za Gierka, Jaruzelskiego i Geremka, a dziadkowie za Bieruta i Gomułki. Minister Sikorski, ten od hołdu berlińskiego, zasłuchany w słowa wybitnego stratega Lecha Wałęsy, który wezwał do połączenia Polski z Niemcami oraz swej małżonki neokonserwatystki lub jak kto woli neotrockistki Anny Apelbaum, doprowadził do uprzedmiotowienia Polski na arenie międzynarodowej. Bez własnego „ja”, z wiernopoddaństwem względem Berlina i Brukseli, staliśmy się malo znaczącym i nieadekwatnym do potencjału pionkiem w europejskiej i globalnej układance. W dodatku poróżnieni z tymi, z którymi z racji historii i współczesnych zagrożeń, powinniśmy grać w jednej drużynie – czyli z krajami Europy środkowo-wschodniej.

 

Czy zmieni to zwycięska ekipa z Prawa i Sprawiedliwości? Czy do MSZ wejdzie silna osobowość, która położy kres szaleństwu ekipy Sikorskiego po 2007 roku? Czy przy Alei Szucha pojawią się ludzie gotowi do zdecydowanych działań sanacyjnych? Czy szybkie zmiany obejmą „polskie” placówki dyplomatyczne? Czy prawica ma kadry przygotowane do jakże potrzebnej repolonizacji MSZ? Pojawiają się już pierwsze nazwiska ewentualnych szefów resortu – Legutko, Krasnodębski, czy Ujazdowski.

 

Nie chcemy Schnepfów i Rodfeldów. Nie chcemy w żadnym elemencie kontynuacji polityki zagranicznej, tak względem wschodu jak i zachodu. Bo ona nie była polska. A tylko taka ma sens w umacnianiu suwerenności dumnego prawie 40-milionowego narodu w sercu Europy.

 

Antoni Krawczykiewicz

 

fot. Gnesener1900/wikimedia commons

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną