Prof. Jan Żaryn obiektem hejtu i trollingu neobanderowców

0
0
0
/

Wściekłość i bezradność nacjonalistów ukraińskich oraz ich przyjaciół w Polsce, wobec opinii nowo wybranego senatora Prawa i Sprawiedliwości widać w poszczególnych internetowych publikacjach i postach.

 

Wyjątkowo oszczerczymi słowami wykazał się Michał Białkowski: „Wszystko jest takim jak się wydaje: Jan Żaryn to narodowo-socjalistyczny polityk oskarżający niewinnych ludzi o zbrodnie na terenach okupowanych przez NKVD/Abwhere.”. Z profilu „Jaroslav Muha”, dokonano wpisu, informującego po ukraińsku m.in., iż „rzeź wołyńska” była zaledwie epizodem polsko-ukraińskiej wojny domowej. Informuje też o „winie” w tej kwestii rządu polskiego sprawującego władzę na „Ukrainie” (tak określone zostały tereny Polski przedwojennej). Innym przykładem jest Oksana Sams, która za wymianę ludności między PRL, a Ukraińską SRR oczekuje odszkodowań od … Polski. Trzy powyższe wpisy zostały umieszczone na profilu profesora jako osoby publicznej. Komentarz pod postem informującym o spotkaniu z profesorem, organizowanym przez radio Warszawa, dodał także niejaki Alexander Morozenko, najprawdopodobniej ukraiński wojskowy. Zarzucił on, iż prof. Jan Żaryn jest zwolennikiem „duginizmu” i stawia roszczenia terytorialne Ukrainie.

 

Jednak przypadłość spłycania słów profesora, dotyczących polskiego Lwowa - do roszczeń terytorialnych jest powszechna. Dokonuje się tego po to, by zaatakować go za postawę, która sprzeciwia się poświęcaniu prawdy historycznej w imię rzekomej racji stanu i poświęcania racji stanu dla rzekomej przyjaźni z Ukrainą. Nowy senator PiS podpadł także tym, iż wyraził swój sprzeciw, wobec zdjęcia plakatu biegu niepodległości (porównującego mapy Polski współczesnej i przedwojennej) w Warszawie. Krytyków plakatu rozsierdziło, że pokazywał jak wyglądały granice II Rzeczypospolitej na wschodzie. Plakat zaczęto ściągać w odpowiedzi na żądania kierowane przez ukraińskich nacjonalistów oraz ich polskich przyjaciół. Pod linkiem do wywiadu, udostępnionego przez profesora Jana Żaryna wpisał się też w charakterystyczny, dość cwany dla ukraińskich nacjonalistów sposób, niejaki Viktor Hlyba. Zależało mu, by dyskusję przenieść „na poziom współpracy specjalistów-historyków z tych krajów, ale nie [dyskutować] na poziomie debaty publicznej w prasie i w Internecie”.

 

Sprawa polega na tym, że ukraińscy nacjonaliści ignorują niekorzystne dla nich wyniki debat polsko-ukraińskich, które toczyły się podczas seminariów „Polska – Ukraina; trudne pytania”. Jednocześnie pragną publicznie, bez żadnych zakłóceń promować zafałszowany obraz ludobójców. Toteż publiczna dyskusja, której świadkami byliby Polacy i Ukraińcy nie jest im potrzebna. Złapał się na to szef IPN'u Łukasz Kamiński, który chciał reaktywować odpowiednik seminariów i zdziwił się, gdy ich twórca Andrzej Żupański, który się w sytuacji połapał, odmówił w tej kwestii współpracy. Granice przekroczył też niejaki Dariusz Siembab, człowiek, którego wpis warto zacytować w całości. Przytoczył na początku dowcip z czasów PRL, który miał ośmieszać sprawiedliwość i demokratyczność Związku Sowieckiego. Nie wszyscy rozumieją najwyraźniej kontekst jego funkcjonowania:

 

„Mnie się zdaję, że póki co (tak jak było od 1945r.), to lwów możemy nałapać sobie ile chcemy, a kijów to nam dadzą wedle swego uznania i jak będziemy uciekać, to dogonią i jeszcze raz dadzą, a tytuł profesora dał pewnie temu panu Prezydent RP (mi nie dał, bo najwyraźniej przypominałem mu "małpę w czerwonym"), bo inaczej w RP być nie może i wkrótce wszyscy pracownicy IPN. od pracowników naukowych, rozbudowanej administracji po sprzątaczki otrzymają tytuł profesora od Prezydenta RP, bo jakże by inaczej, a Kacperek z nowym haftem ("Duda niech żyje, niech żyje, niech żyje nam") na gustownym szaliczku przewiązanym na szyi będzie poszczekiwać wesoło, bo on też otrzyma tytuł profesora od Prezydenta RP, czyż nie?”.

 

Wypowiedzi nowego senatora cytowały różne portale, w tym znalazły się zarówno te ukraińskie, jak i prowadzone przez separatystów. Trudno się w odniesieniu do czegokolwiek w jego słowach przyczepić.

 

Na portalu Unian nie obyło się więc bez komentarza, na końcu odpowiedniej wiadomości, informującego, iż PiS nie kryje swoich opinii w antyukraińskiej interpretacji wspólnej polsko-ukraińskiej historii (Sic!). Również na portalu prawy.pl, bezpośrednio pod wywiadem, nacjonaliści ukraińscy oraz ich poplecznicy zaczęli umieszczać różne komentarze, czego nie spotykało się do tego stopnia wcześniej. Od dawna wiadomo, że usiłują oni wykreować nieformalną „komisję”, która decydowałaby, kto jest Polakiem i patriotą, a kto ruskim agentem. Niestety znaleźli się i Polacy, którzy taki pomysł akceptują. Najwyraźniej nie mają prawa do swojego zdania, nawet ludzie, których wiedzę trudno jest kwestionować.

 

Aleksander Szycht

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną