22 racjonalne dowody, że Polakom znów grozi eksterminacja

0
0
0
/

Dostęp do broni, a raczej jego brak, jest tylko jednym z wyznaczników, które potwierdzają, że na polskiej ludności cywilnej, po wybuchu konfliktu można dokonać masowych zbrodni. W zestawieniu podane są konkrety, bez ogólników, takich jak podobieństwo psychiki ludzkiej, zarówno u ofiar, jak i zbrodniarzy. Wzięta jest za to pod uwagę zarówno jednolitość etniczna w kraju, jak i prawdopodobna sytuacja jej zmiany.

 

Polacy byli w przeszłości ofiarami, co najmniej trzech ludobójstw, dokonanych przez Niemców, sowietów i nacjonalistów ukraińskich. Zarówno Berlin, jak i Moskwa próbowały narzucać swoją wolę Polsce i działanie obu państw, realizujących swoje ambicje, doprowadziło do tragedii. Analogie do dnia dzisiejszego każdy znajdzie sam. Trudniej jest uwierzyć, że w sytuacji zawieruchy mogą nas zacząć mordować, ci trzeci, niemal „mityczni” w propagandzie mediów mainstreamowych (neo)banderowcy.

 

Poniższe zestawienie nie pozostawia złudzeń. Porównajmy warunki przed przed banderowskim ludobójstwem na Polakach i w trakcie jego wykonywania, z tymi panującymi dzisiaj.

 

1.Kilkadziesiąt lat temu cerkiew greckokatolicka była zaangażowana w nacjonalizm, a nawet bezpośrednio w rzeź, "tylko" częściowo. Generalizowanie jest właściwie krzywdzące, dla wielu duchownych (Prócz licznych księży np. bp. Hryhory Chomyszyn).

 

Niestety współcześnie już cały ten kościół wchłonięty został przez nacjonalizm, a resztka stawiających opór sterroryzowana. Jednymi tylko z przykładów są: Próba beatyfikacji Andrzeja Szeptyckiego, który nie chciał publicznie i bezpośrednio mówić o rzezi Polaków, by nie zrobić szkody sprawie ukraińskiej, a po niej przygotowane wnioski o beatyfikację rodziny Bandery. Publiczne kłamstwa, manipulacje, bądź przemilczenia kościoła greckokatolickiego na ten temat, włącznie z jego głową Światosławem Szewczukiem. Śpiewanie przez tamtejszych kleryków piosenek UPA. Nawoływanie przez jednego z nich do zabójstwa przeciwników politycznych.

 

2. Zanim doszło do ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich w czasie wojny (i zmobilizowanego chłopstwa), w nacjonalizm ukraiński początkowo była zaangażowana bardzo mała część ludności. Rozszerzanie ideologii trwało 20 lat.

 

Dziś z pomocą nowoczesnych mediów heroizację sprawców popiera według najnowszych ukraińskich statystyk już ponad 40 procent. Nie wiadomo, na ile te dane są zgodne z rzeczywistością, ale wzrost nastrojów sprzyjających neobanderyzmowi jest po majdanowych protestach absolutnie błyskawiczny, w stosunku do tego z czym mieliśmy do czynienia przed wojną i w trakcie jej trwania (to zaledwie dwa lata).

 

3. Kilkadziesiąt lat temu wspomniane poparcie dotyczyło zaledwie 1/5 terytorium dzisiejszej Ukrainy, które było integralną częścią państwa polskiego.

 

Dziś statystyki, niezależnie od różnic terenowych dotyczą całości państwa ukraińskiego, za wyjątkiem Donbasu, gdzie nacjonaliści ukraińscy nie mają dostępu do agitowania, ze względu na działania Moskwy i separatystów.

 

4. Dziś neobanderyzm zdobył czołowych zwolenników w państwie. Prezydent Poroszenko spotyka się z upowcami, zapowiada, że dzieci będą uczyć się w systemie ogólnoukraińskim, wg banderowskich „ideałów” (W zachodniej części państwa ukraińskiego w szkołach uczą tego już od lat), cytuje Doncowa, czyli autora ukraińskiego „Mein Kampf” i wiele innych. Chwalenie UPA, przez premiera Jaceniuka i Kliczkę, czy uczczenie przez parlament kata powstania warszawskiego Diaczenkę, to tylko wierzchołek góry lodowej. Wniosek: nacjonaliści ukraińscy zdobyli państwo.

 

Kilkadziesiąt lat temu struktur państwowych nie mieli. Mało tego musieli się liczyć z AK na terenie, na którym ona istniała, czasami z obecnością w Niemców, którzy nad nim panowali i nie zawsze zezwalali na mord ludności, od której np. niekiedy potrzebne im były kontyngenty. Ważna była też obecność partyzantki sowieckiej, z którą w pewnych okresach banderowcy walczyli, dając jednak priorytet mordowaniu Polaków. A jednak nawet wtedy, bez istniejących struktur państwa banderowskiego, do okrutnego ludobójstwa doszło.

 

5. Kilkadziesiąt lat temu UPA wynosiła ok. 30 tys. członków, natomiast sama tylko AK w szczytowym okresie 300 tys., do tego należałoby doliczyć inne polskie formacje takie jak NSZ, etc, czy nawet pseudopolskie jak LWP, AL, z którymi w pewnych okresach banderowcy walczyli.

 

Dziś polska armia liczy ok. 100 tys., głównie zresztą żołnierzy nie liniowych, zaś armia ukraińska, w tym momencie zaangażowana w konflikt na wschodzie 300 tysięcy. Jednak sami Rosjanie chętnie przyjęliby odwrócenie zaangażowania Ukrainy ze wschodu na zachód w kierunku Polski. Wiedzą też, że rozwój banderyzmu, który zawsze był irracjonalny daje na to szansę i umożliwia im propagandę, do tego stopnia, iż nie zawsze muszą kłamać. Bohaterowie nacjonalistów ukraińskich większość swego życia, od młodości zwalczali głównie państwo polskie, nie Rosjan. To wielokrotnie dłuższa tradycja, niż walki z Rosją.

 

6. Kilkadziesiąt lat temu ważną funkcję sprawowali tzw. uspokajacze, którzy informowali Polaków w zagrożonych miejscowościach, że nic się nie stanie, a polscy mieszkańcy zamordowani w innych wsiach mieli po prostu z miejscowymi własne porachunki. Informowano nawet niekiedy, że ucieczka będzie przyznaniem się do winy. Chodziło o to by Polacy, bezbronni, pozostali na miejscu, a przede wszystkim nie zdołali się w jakikolwiek sposób się zabezpieczyć.

 

Dziś tę rolę pełnią nawet ludzie narodowości polskiej (także, a może przede wszystkim w mediach), którzy incydenty na Ukrainie zastanawiające Polaków, albo przemilczają, albo bagatelizują.

 

7. Przed wojną nacjonaliści ukraińscy, choć zwalczani na pół gwizdka, nie byli zapraszani do wypowiadania się w polskich mediach, a wręcz starano się ograniczyć ich wpływ propagandowy. Nikt też ich nie odznaczał, nie było miejsca dla ludzi, związanych ze środowiskami kontestującymi przynależność konkretnych terenów do Rzeczypospolitej Polskiej.

 

Współcześnie prezydent Komorowski odznaczył Piotra Tymę i jego współpracowników ze Związku Ukraińców w Polsce wysokimi odznaczeniami państwowymi. Głoszą oni chwałę zbrodniczej UPA. Tyma jest częstym gościem polskich mediów, głównie mainstreamowych, ale także TV Republika. Organ prasowy, jego organizacji, finansowany przez państwo polskie publikował w przeszłości artykuły, które wzywały do odzyskania współczesnych terenów dla ukraińskości. Nikt nie został pociągnięty za to do odpowiedzialności.

 

8. Kilkadziesiąt lat temu Niemcy zdołali wciągnąć Polaków do swoich formacji Schutzmanschaftów, dopiero, gdy ci pierwsi byli zrozpaczeni i potrzebowali broni do ochrony najbliższych, przed okrutną zbrodnią UPA. Z tego samego skorzystali później Rosjanie wciągając Polaków do Istriebitielnych Batalionów NKWD, by mogli zachować zdobytą broń do ochrony rodzin. Obaj okupanci doskonale zdawali sobie sprawę, że niebezpieczeństwo ze strony nacjonalistów ukraińskich może do nich Polaków zbliżyć i zminimalizuje oczekiwania ofiar, wyłącznie do humanitarnych.

 

Dziś temu należy przypisać wieloletnią pobłażliwość Rosji, aż do wybuchu protestów na Majdanie, oraz współczesne decyzje niemieckie, wspierania Ukrainy głównie naszymi rękoma. Każdy konflikt z nacjonalistami ukraińskimi pchnie bezbronnych i z czasem zdesperowanych Polaków w ich łaskę, za cenę rezygnacji z ambicji niezależności. Ofiary UPA, które przeżyły, w sensie oczywistym łatwiej mogły akceptować komunistyczną rzeczywistość, która w skali przeżyć była dla nich „świętym spokojem”.

 

9. Współcześni Polacy, nie mają dostępu do broni, podczas gdy Ukraińcy z racji wojny są w znaczny sposób uzbrajani.

 

Kilkadziesiąt lat temu niemieckie władze okupacyjne karały za posiadanie broni wyłącznie Polaków, dając Ukraińcom rozliczne koncesje, na które Polacy nie mogli liczyć. Jednak nasi rodacy posiadali zdobywaną i ukrywaną broń, znajdowaną po wrześniu 1939, zrzucaną z Londynu, ze względu na umowy rządu na uchodźctwie, który, jak sądzi część Polaków, był ostatnim niezależnym polskim rządem. Broń ta w sporej części pozwoliła zapobiec jeszcze większej tragedii i zmniejszyć zagrożenie ze strony ukraińskich nacjonalistów. Współcześnie Polaków nie szkoli się wojskowo, tak jak przed wojną, po wojnie i w trakcie jej trwania.

 

10. Dziś Polacy sądzą, że gdy pomoc dla Ukrainy pozytywnie nastawia Ukraińców, oraz widzi statystyki, według których Polacy są lubiani, mówi sobie, że od tamtej strony nic nie może nam grozić.

 

Tak samo myśleli przed wojną Polacy, którzy dzielili z Ukraińcami wsie, a nawet związki małżeńskie. Ukraińcom pomagali osobiście, bezpośrednio i wielokrotnie w licznych kłopotach życiowych, niekiedy przez dziesiątki lat (jeszcze pod zaborami). Miało to więc większą wartość niż anonimowa pomoc z Polski przysyłana na ciężarówkach. Toteż, do samego końca ofiary nie mogły uwierzyć, że będą mordowane, albo zrozumieć, dlaczego im się to robi. Co więcej, później ukraińscy nacjonaliści, wykorzystując polskie obywatelstwo ratowali się, ekspatriując do Polski, uciekając na zachód jako Polacy, czy wstępując nawet do polskich formacji...

 

11. Kilkadziesiąt lat temu, do ideologi przyjmowanej wtedy, jak i teraz zapalnikiem była demoralizacja wojenna ludności i udział nacjonalistów ukraińskich w wojnie.

 

Współcześnie ta na wschodzie Ukrainy już następuje, zaś strzelaniny i panoszenie się bandytów m.in. z Prawego Sektora na całym terenie, m.in. koło granic Polski, niepewność jutra Ukraińców - pokazuje, że ten czynnik jest możliwy także i teraz.

 

12. W czasie wojny polska ludność, która to straciła przez Niemców i sowietów, dopiero co swoje państwo, w zupełnie absurdalny sposób oskarżana była o współpracę przez nacjonalistów ukraińskich (próba usprawiedliwienia tego co miało się zdarzyć...) i z jednymi i z drugimi (Sic!). Co więcej, to nacjonaliści ukraińscy mieli długą kartę współpracy z oboma okupantami. Bzdury te były powtarzane przez wieli ukraińskich historyków nawet do tej pory. Dopiero po rzeziach zdesperowana ludność zaczęła współpracować. Uczeni ze wschodu odwracają tę chronologię.

 

W chwili obecnej jesteśmy po wielkiej kampanii oskarżania o działanie na korzyść Rosji przez ukraińskich nacjonalistów. W zasadzie wykonywali to świadomi i nieświadomi, podpuszczeni przezeń Polacy, oczywiście bez przywiązywania wagi, czy to prawda, czy nie. W efekcie oskarżane osoby mogą stać się łupem Rosjan, którzy na antybanderyzm chcą wziąć monopol. Bowiem czułość na taką możliwość, nie tylko niesprawiedliwie oskarżonych, ale i obserwujących jest obniżona przez liczne bzdury. To samospełniające się proroctwo.

 

13. Kilkadziesiąt lat temu po pierwszej wojnie światowej zaistniały pierwsze wypadki masowych zbrodni na Polakach w czasie wojny polsko-ukraińskiej. Ta ostatnia prowadzona niekiedy rycersko, nie zaprzecza wystąpieniu tych faktów, oczywiście nie w tej samej skali, co w czasie II wojny światowej. W Międzywojennej Polsce powołano komisję śledczą, która miała za zadanie uporać się z tym problemem. Jednak jej działania nie dały skutku i nie wyciągnięto konsekwencji, nie chcąc stawiać ludności ukraińskiej na wrogich wobec Polski międzywojennej pozycjach.

 

Współcześnie nawet zbrodnia na 135 tysiącach, samych tylko Polaków została „podarowana”, by znów nie przeciwstawiać „Ukraińców” Polsce. Polski sejm bał się nazwać zbrodni po imieniu ludobójstwem, podczas gdy później parlament ukraiński zapewnił sobie możliwość karania obywateli polskich na swoim terytorium za wypowiadanie się w Polsce.

 

14. Przed wojną, zanim doszło do rzezi Rzeczpospolita Polska reagowała na naruszanie jej interesów, jak choćby wspomaganie nacjonalistów ukraińskich przez Niemcy (Interwencja dyplomatyczna, która zmusiła, by Gestapo wydało w ich ręce Mykołę Łebedia, który w kajdankach musiał wsiąść do samolotu PLL „Lot”). Nacjonaliści ukraińscy za swoje ekscesy przeciw Polsce byli sądzeni.

 

Dzisiaj nie ma reakcji państwa polskiego na dziesiątki pomników ludobójców na Ukrainie, a co więcej skuteczne bywały reakcje uniemożliwiające wznoszenie pomników ofiarom w Polsce, lub powodujące cenzurę inskrypcji czy tendencję umieszczania upamiętnień w podrzędnych, niewidocznych dla mieszkańców miejscach. Co więcej nie ma reakcji państwa na stawianie pomników mordercom Polaków - nielegalnie na terytorium Polski (!). Policja i prokuratura nie wszczynają śledztw, czy postępowań w sprawie ekscesów dokonywanych przez nacjonalistów ukraińskich.

 

15. W Międzywojniu atrapą stała się Liga Narodów, która na skandaliczne tendencje w Europie nie reagowała.

 

Podobnie dzisiaj ONZ nie reaguje na wiele rzeczy, na które reagować powinien, ze stanowczym działaniem. Jest tak zarówno w sprawie reaktywacji neobanderowskiego nazizmu na Ukrainie, wojny toczącej się tam, czy w sprawie ludobójstwa dokonywanego przez ISIS. Analogicznie społeczność międzynarodowa, w tym USA w czasie wojny nie interweniowała w sprawie zagłady dokonywanej na ludności żydowskiej. Rząd Polski przekazywał dane dotyczące Holocaustu na zachód, bez reakcji. Nawet prezydent F.D. Roosvelt podczas audiencji Jana Karskiego, opowiadającego o zagładzie Żydów uciął temat. Żydowskie ofiary Holocaustu bardzo długo musiały po wojnie milczeć, także na terenie Izraela, zanim temat stał się popularny. Współcześnie przemilczanie różnych zbrodni, bądź przechodzenie nad nimi do porządku dziennego ma się zupełnie dobrze, toteż bynajmniej potencjalnych sprawców nie odstrasza. A jeśli z poprzedników robi się bohaterów i przykład dla młodzieży...

 

16. Przed wojną łudzono się, iż ukraińskich nacjonalistów uda się nastawić przeciw Rosji Sowieckiej i wysłać do walki z nimi. Sądzono, że walkę o Ukrainę na terytorium polskiego Lwowa, czy Tarnopola, zamienią na walkę o Ukrainę nadnieprzańską. Tymczasem tak się nie stało i nie stanowiło to dla nich nigdy pierwszego frontu. Jednym słowem ukraińskich nacjonalistów traktowało się, jako możliwy potencjalny rozsadnik dla sowietów, który doskonale pasował do polityki prometeizmu. Jednak Rosja sowiecka traktowała ukraińskich nacjonalistów względem Polski dokładnie tak samo, a co więcej, tak samo wobec Polski traktowały ich Niemcy.

 

Dziś sytuacja ta powtarza się w zmieniających proporcjach. Jednak do Rosji, Niemiec i Polski chcących rozegrać ukraiński nacjonalizm przeciw sobie dołączyły Stany Zjednoczone. To właśnie z tego powodu nacjonaliści ukraińscy mają tak świetną pozycję, pomimo swojego oszłomstwa, a o ich względy licytują się konkretne państwa, lub po kryjomu ich wspierają. To wszystko zamiast jednoznacznego potępienia z każdej strony.

 

17. W czasie Dwudziestolecia Międzywojennego Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów wpajała Ukraińcom poczucie krzywdy z powodu odwiecznego męczenia i wykorzystywania ludności ukraińskiej przez Polaków. A także zagarniania ich terytoriów, należnych im wpływów międzynarodowych, czy nawet zajęcia należnego im miejsca jako przedmurze Europy Zachodniej.

 

Dzisiaj poczucie krzywdy ukraińskiej z przeszłości również wpaja się Ukraińcom, tak w szkole jak i przy okazji różnych przedsięwzięć (Kolejny świetny przykład: prasowy organ ZUwP, tygodnik „Nasze Słowo”). Pomimo pełnienia przez Polskę roli adwokata Ukrainy, o tym mówi się ciągle. Wbrew faktom historycznym opowiada się o polskiej okupacji, na terytoriach od wieków zamieszkiwanych przez Polaków, na których istniało przez setki lat państwo polskie. Mówi się o przeciwdziałaniu istnienia wolnej Ukrainy, którą Polska w Międzywojniu chciała faktycznie wspierać, ale nie na terenie polskiego Lwowa, czy innych miast Polski Południowo-Wschodniej, tak jak dziś nie na terenach Przemyśla czy Chełma (A nawet Krakowa), do których pretensje jako do staroukraińskich roszczą sobie nacjonaliści ukraińscy.

 

18. Przed wojną Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów rozwijała na terenie Europy działalność propagandową przeciw Polsce, czego efektem były oskarżenia, odpierane przez Polskę. Dzisiaj ich propaganda jest bardzo skuteczna, pod względem implantowania widzenia spraw przedstawicielom innych państw, by widzieli je oczami nacjonalistów ukraińskich, dotyczy to również historii. Są to jednak stare założenia ukraińskich nacjonalistów.

 

Współcześnie więcej jest katedr i studiów ukraińskich na zachodzie, gdzie dominują ukraińskie poglądy nacjonalistyczne, niż polskich. Więcej też polskich dziennikarzy, czy polityków używa retoryki nacjonalistów ukraińskich, niż na Ukrainie polskiej. A Ukraina jest ponoć w gorszej od Polski sytuacji...

 

19. W Dwudziestoleciu Międzywojennym, podczas procesu Stepana Bandery, by go bronić, zanim doszło do ludobójstwa na Polakach, jego adwokaci posługiwali się biografiami Marszałka Piłsudskiego, choć Piłsudski odwrotnie do Bandery nie prowadził polityki zamachów na urzędników carskich, którzy byli dla Polaków przychylni. Co więcej sytuacja naszych rodaków pod zaborem carskim była bez porównania wielokrotnie gorsza, niż Ukraińców w Polsce. zaborem carskim była bez porównania wielokrotnie gorsza, niż Ukraińców w Polsce. Mało tego, rodziny carskich urzędników schroniły się przez bolszewikami za słupkiem granicznym z orłem białym, którego wcześniej ich przedstawiciele zwalczali.

 

Współcześnie, gdy już wiadomo, że organizacja ukształtowana przez Banderę dokonała wyjątkowo okrutnego ludobójstwa, stosując tortury, także wobec kobiet i malutkich dzieci, nadal publicznie, także i w Polsce porównuje się go do Józefa Piłsudskiego.

 

20. Przed wojną pretensje do terytoriów Polski, już po upadku Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej zgłaszali ukraińscy nacjonaliści. Przeciętnego Ukraińca wcale to nie obchodziło i nie był nastawiony źle do II RP. Stało się tak dopiero wskutek działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, która prowokowała działania państwa polskiego. To ostatnie starało się Ukraińców nie zrażać i dawać im możliwości rozwoju, lecz w wypadku powyższych działań np. ograniczało liczbę niektórych ukraińskich organizacji, czy placówek, które uważano za podejrzane, lub reagowano na masowy terroryzm tzw. pacyfikacjami (Nie zabijano tam mieszkańców, lecz dokonywano aresztowań).

 

Obecnie państwo polskie zajmuje się wyłącznie niezrażaniem „Ukraińców”, tj. ukraińskich nacjonalistów. Współcześne pretensje terytorialne wobec Polski pojawiały się nie tylko w tygodniku „Nasze Słowo”, wydawanym przez organizację Piotra Tymy. To rzecznik Prawego Sektora Andrij Tarasenko, który powiedział to wprost, w wywiadzie dla Rzeczpospolitej. PR zdementował to później, tylko po to by dać dementi, dla swojego dementi, już w języku ukraińskim. Już kilka lat temu słowa radnego Lwowa Rościsława Nowożeńca z partii Julii Timoszenko, czy Iriny Farion ze Swobody padały publicznie. Na Ukrainie powtarzane to było od lat, podczas gdy w Polsce, przez ćwierć wieku nie mówiono nawet o polskości Wilna i Lwowa, które w odróżnieniu od tzw. Zacurzonia faktycznie należały do Polski. Zmieniać to się zaczyna dopiero ostatnio i to na skutek działań nacjonalizmu ukraińskiego. Żaden z polskich polityków, aż do tej pory nie wspominiał o tym publicznie.

 

21. Jednym czynnikiem, który teoretycznie działa na korzyść dnia dzisiejszego jest sytuacja etniczna w jednolitej Polsce. Rząd Platformy Obywatelskiej chce przyjmować nawet muzułmanów, a wielu przedstawicieli mainstreamu promuje przyjęcie „Ukraińców”, bez rozdrabniania się, kogo. Zresztą chodzi o przyjęcie ich na miejsce młodych Polaków, których wypchnięto za granicę. Często przedstawiciele mainstreamu komunikują wyraźnie, że jeśli nie pomożemy z „Europie” (Niemcom) z muzułmanami, to nie pomoże się nam ona, gdy przyjdzie czas na Ukraińców. Ale nawet w PiS są ludzie, którzy bezwiednie (bez złej woli), niesprawdzonych, w tym i zbanderyzowanych Ukraińców chcą przyjmować, czasami usprawiedliwiając tym nieprzyjęcie muzułmanów.

 

Zdecydowanie na tym tle fatalna jest Małgorzata Gosiewska z PiS, zapowiadająca potrzebę przyjęcia ponad miliona Ukraińców, którzy są ukraińskimi uchodźcami wewnętrznymi, bo Ukraina nie ma na nich pieniędzy. Bez sprawdzenia ich oczywiście, bo w niebezpieczeństwo ze strony banderyzmu nie wierzy. Już teraz na ulicach większych polskich miast słychać język ukraiński i to nie tylko przyjaciele Polski (jacy też oczywiście są). Ukraińcy stanowią znaczny odsetek na uczelniach wyższych.

 

Chętniej jeszcze przyjmują ich różne wyższe prowincjonalne szkoły, które nie mają naboru. Do ich poglądów nikt nie przywiązuje wagi. Nikt nie chce roztoczyć nad nimi pieczy, by uchronić od nacjonalizmu. Interesuje się za to nimi ZUwP. Przed wojną struktura etniczna Polski była zróżnicowana, a przyszła kadra ludobójcza uczyła się na polskich uczelniach. Przedstawiciele organizacji i partii ultrabanderowskich otrzymali wysokie stanowiska urzędnicze, w tym Wasyl Pawluk, członek radykalnej Svobody, zaczął piastować stanowisko konsula generalnego w Polsce.

 

22. Choć dzisiaj Polska nie ma mieszanych etnicznie terytoriów i w teorii nic jej nie grozi, to jednak w czasie wojny sotnie UPA, po dokonaniu rzezi na terytoriach mieszanych, przemieszczały się na kolejne terytoria. Najpierw Wołyń, później te oddziały przesunęły się na teren Małopolski Wschodniej, by zasilić tamtejsze w dokonywaniu zbrodni. Na samym końcu przybyły one na teren współczesnych granic naszego kraju (ten, do którego mają pretensje), który był niemal czysto polski. Tam zbrodnie zatrzymała zdecydowana reakcja AK. Między polskim podziemiem utworzyła się linia frontu na rzece Huczwie. Nie jest więc warunkiem zapobiegającym rzezi obecna jednolitość etniczna, przy wschodniej granicy naszego kraju. A takie „jaskółki” w postaci wypowiedzi nacjonalistów ukraińskich, pojawiają się mimochodem, także w internecie...

 

Aleksander Szycht

 

Fot. IPN

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną