Dzielenie się poświęconym jajem to zwyczaj czysto polski

0
0
0
/

O ile w wielu krajach wywodzącej się z chrześcijańskiego pnia Europy jajka często goszczą na wielkanocnych stołach, o tyle dzielenie się poświęconym jajem jest już zwyczajem czysto polskim. Podkreśla symbolikę zmartwychwstania Chrystusa, bo w otoczonym skorupką jajku zawarta jest esencja życia. Dzielenie się nim jest też symbolem wspólnotowości i gotowości do wzajemnego poświęcenia się jednych za drugich.

 

W wielu krajach jajko nie występuje na stole – tuż obok baranka – w roli głównej. Serwowane są raczej przyrządzane na różne sposoby potrawy jajeczne, w pierwszym rzędzie zaś jagnięcina lub pieczeń barania. Jeśli jajka, to – zarówno we Francji, jak i Niemczech – koniecznie czekoladowe, podobnie jak zajączki, dzwoneczki, baranki lub kurczaki, które w święta chowa się w kryjówkach w ogrodzie, parku lub domu, aby dzieci, biorąc udział w „polowaniu na jajko”, miały frajdę.


 

Francuska legenda głosi, że dzwony kościelne, które w Wielki Czwartek poleciały do Rzymu, by oznajmić śmierć Jezusa, wracając o świcie w dzień Zmartwychwstania, zrzuciły na ziemię czekoladowe jajka. Dlatego też w niedzielny poranek dzieci zaraz po wstaniu z łóżek biegną szukać czekoladowych niespodzianek. Francuskie i niemieckie rodziny obdarowują się czekoladkami własnego wyrobu lub kupionymi u cukiernika. Wielkanoc ma tam czekoladowy smak.


 

Co kraj, to obyczaj. Przebywający na emigracji Polacy tęsknią do naszych tradycji związanych z Wielkanocą. W tym okresie w autobusach i samolotach kursujących na międzynarodowych trasach często można spotkać pasażerów wiozących pięknie przystrojone święconki, a ci, do których święconka z Polski nie przyjedzie, zaopatrują się w powstających jak grzyby po deszczu polskich sklepach, masowo wykupując kiełbasy, szynki, salcesony i pasztety, a także barwniki do jajek, chrzan, rzeżuchę lub zielony owies …i koszyczki, aby w Wielką Sobotę wybrać się do polskiego kościoła i poświęcić, zgodnie z naszą tradycją, ułożone w koszyku pokarmy. Czy biegając z koszykami po centrum Paryża, Londynu czy Rzymu wystawiamy się na pośmiewisko Europy? Salonowi „Europejczycy” znad Wisły zapewne tak sądzą. Nie warto się tym przejmować.


 

Mniej wystawnie, bardziej symbolicznie

Był czas, gdy księża święcili w domach i na dworach zastawione już stoły i całe jadło, które się tam znalazło. Ale gdy zbyt mała liczba księży nie była w stanie odwiedzić wszystkich domostw, a w dodatku z nadmiaru pracy zdarzało się im spóźniać na rezurekcje, władze kościelne postanowiły, że wierni mają przynosić pokarmy do poświęcenia do kościoła. Kiedyś w Wielką Sobotę noszono do święcenia olbrzymie kosze pełne jadła – całe bochny chleba, pęta kiełbas, szynki, mnóstwo jaj, okazałe baby. Współczesne święconki są mniej wystawne. Bardziej symboliczne. Ponieważ nie sposób zanieść do świątyni wszystkich potraw, które będziemy spożywać podczas świąt, traktujemy je wybiórczo, sprowadzając do niezbędnego minimum.


 

Składając bliskim wielkanocne życzenia, życzymy obfitych łask i błogosławieństw od Chrystusa Zmartwychwstałego, dni pełnych nadziei, że obdarzy nas potęgą miłości i wiary, obudzi w nas to, co uśpione, martwe, co najlepsze i najszlachetniejsze. Przecież czas Wielkiego Postu dany jest nam po to, by poprzez poskramianie nadmiernej konsumpcji i pokus ciała, doskonalić walory ducha. Wszak w tym właśnie czasie czytamy w Ewangelii słowa Jezusa kuszonego na pustyni, który naucza: „nie samym chlebem żyje człowiek”.


 

Alicja Dołowska

fot. Jan Lorek

Tekst ukazał się miesięczniku "Moja Rodzina" nr 4/2014

 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną