Rocznica mordu w Jedwabnem. Kampania szkalowania Polaków trwa

0
0
0
/

W ramach prowadzonej od lat kampanii szkalowania Polski i Polaków zbrodnie Niemców popełnione na Żydach w czasie II wojny światowej przypisywane są Polakom. Celem antypolskiej, podszytej nienawiścią działalności jest wykreowanie negatywnego wizerunku Polaków, tak by można było nieustannie i bezkarnie krzywdzić nasz Naród.

 

Jednym z przejawów tej haniebnej kampanii jest obarczanie Polaków odpowiedzialnością za zbrodnie dokonane w Jedwabnym przez Niemców. Warto więc co roku przypominać antypolskim siewcom nienawiści fakty związane z tą popełnioną w dniu 10 lipca 1941 r. przez niemieckich oprawców zbrodnią.

 

Łomżyńskie, gdzie znajduje się Jedwabnym, było terenem dwu narodowym. W miastach mieszkali Polacy i Żydzi. Wsie w 100 proc. był polskie; połowę mieszkańców wsi stanowiła szlachta zagrodowa (mająca taki sam status ekonomiczny jak włościanie, ale posiadająca silną świadomość narodową). Po agresji sowieckiej na Polskę w 1939 roku, propaganda komunistów - głoszona często ustami żydowskich agitatorów - była prowokacyjna i niedorzeczna. Wbrew jej twierdzeniom nie było Ukraińców i Białorusinów na zajętych terenach Łomżyńskiego, których to sowieci mogliby wyzwolić. Silna świadomość narodowa spowodowała żywiołowy rozwój polskiego podziemia w okupowanym przez sowietów Łomżyńskim.  

 

Żydzi w trakcie sowieckiej agresji w Jedwabnym entuzjastycznie witali Armię Czerwoną. Entuzjazm ten był owocem uwielbienia Żydów dla ZSRR i nienawiści do Polski - nie jest prawdą teza o strachu Żydów przed Niemcami, Niemcy byli sojusznikami ZSRR, Żydzi na terenach okupacji niemieckiej usiłowali witać Niemców - Niemcy jednak nie życzyli sobie entuzjazmu Żydów.

 

Żydzi w Jedwabnym natychmiast włączyli się w sowiecki aparat terroru, którego jedyną ofiarą byli  mieszkający tam Polacy. Żydzi stosowali wobec prześladowanych Polaków: aresztowania, rekwizycje, więzienie; tworzyli dla NKWD listy Polaków przeznaczonych do likwidacji (bezpośredniej i za pomocą deportacji); odzierali z dobytku i ubrań deportowanych Polaków a następnie przejmowali ich miejsca pracy. Żydzi zajmowali się rabunkiem i rekwizycją na rzecz sowietów (stanowili w czasie pierwszej okupacji 70 proc. sowieckich biurokratów gospodarczych), szerzeniem sowieckiej propagandy i agitacji. Pod sowiecką okupacją Żydzi nieustannie manifestowali swój triumf nad Polakami i entuzjazm dla okupanta; Polaków traktowali obelżywie  oraz donosili na nich do NKWD.

 

Atak armii niemieckiej na ZSRR był dla Polaków wyzwoleniem od śmierci i tortur z rąk sowietów i ich żydowskich kolaborantów. Polacy mieli powody, by czuć ulgę i radość z powodu końca sowieckich wywózek, mordów i prześladowań.

 

Akcją likwidacji Żydów w Jedwabnym, a także w Radziłowie i Tykocinie, kierował komisarz kryminalny Hauptsurmfuhrer Hermann Schaper. Jak wielu innych zbrodniarzy nazistowskich po wojnie pozostał on bezkarny, z braku wystarczających dla niemieckiego sądu dowodów. Sprawą jego odpowiedzialności za zbrodnie podczas II wojny światowej w Łomżyńskim zajmowała się niemiecka prokuratura w latach 1964 i 1965 oraz sądy w 1974 r. (w oparciu o dokumenty SS z archiwum MSW w Warszawie) i 1976 roku. Odpowiedzialność Schepera za eksterminację Żydów w Łomżyńskim ustaliło Centrum Dokumentacji Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu koło Stuttgartu na podstawie ustaleń z 1963 r., z biura śledczego do ścigania zbrodni nazistowskich przy sztabie policji izraelskiej. Żydzi z Radziołowa na zdjęciach rozpoznali Schapera.

 

10 lipca 1941 roku, dwa tygodnie po wkroczeniu Niemców i rozpoczęciu niemieckiej okupacji, do Jedwabnego przybyło według świadków 69 gestapowców i wielokroć więcej żandarmów niemieckich - zeznająca w procesie Polaka dostała polecenie od Niemców przygotowania 69 porcji obiadowych dla gestapowców. Było to Einsatzkomando SS Zichenau Schrottersburg (Einsatzkommando Urzędu Policji Państwowej Ciechanów Płock). Była to jedna z wielu akcji likwidacji Żydów.

 

Podobne miały miejsce w końcu czerwca w Wiznie, 5 lipca w Wąsoczy, 7 lipca w Radziłowie leżącym 15 km od Jedwabnego, 10 lipca w Jedwabnym, w sierpniu w Łomży leżącej 18 km od jedwabnego, 22 sierpnia w Tykocinie leżącym 30 km od Jedwabnego, 4 września w Rutkach leżących 20 km od Jedwabnego, Zambrowie leżącym 35 km od Jedwabnego, wielu z tych miast Niemcy palili Żydów w stodołach). Ten sam schemat SS wykorzystywało w likwidacjach Żydów od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego, na Litwie, Białorusi, Ukrainie i Mołdawii. W pogromach Niemcy starali się wykorzystać lokalny margines społeczny i antysemitów.

 

W Jedwabnym Niemcy spalili mniej niż 250 Żydów, około 150 w stodole, innych miejsc egzekucji nie znaleziono. Aby Żydzi nie uciekali z płonącej stodoły Niemcy d nich strzelali - świadczy o tym 100 łusek znalezionych przez IPN w maju 2001 r. w ruinach spalonej stodoły. Łuski po amunicji znalezione w Jedwabnym były łuskami do niemieckich karabinów Mauser z 1938 i niemieckich pistoletów Walter używanych przez niemieckich oficerów. Jedwabne nie było podczas II wojny światowej terenem walk jednostek niemieckich - łuski więc najprawdopodobniej pochodziły z masowego mordu.

 

Wbrew polskiemu prawu nie przeprowadzono ekshumacji, stało się tak decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego. Przeciw ekshumacji protestował Związek Gmin Żydowskich w Polsce, działo się tak pomimo, że we wszystkich miejscach zbrodni na Żydach ekshumacje przeprowadzono. Żołnierzom niemieckim w pogromie pomagali cywilni przedstawiciele niemieckich władz lokalnych Jedwabnego, przywiezionych do Jedwabnego przez Niemców. Niemcy nie dopuszczali na terenach przez siebie okupowanych do aktywnej działalności tubylców nawet takiej jak pogromy.

 

Niemcy usiłowali biciem i bronią palną zagonić Polaków do pilnowania Żydów na rynku w Jedwabnym. Wielu Polaków, pomimo grożącej śmierci z rąk Niemców uciekało z miasta, by im nie pomagać. Część Polaków pod przymusem pilnowała Żydów. Polacy jednak nie byli świadomi celów Niemców. Z rynku Niemcy zapędzili Żydów do stodoły i tam ich spalili. Polacy, pomimo grożącej im i ich rodzinie karze śmierci, pomagali Żydom i ukrywali ich przed Niemcami.

 

Podczas powojennego procesu w okupowanej przez komunistów Polsce, oskarżeni o mord w Jedwabnym twierdzili, że podczas śledztwa byli torturowani. Torturami wymuszono na nich przyznanie się do winny i obciążenie innych oskarżonych odpowiedzialnością za mord. Sąd 10 z pośród 22 oskarżonych uniewinnił, wydał jeden wyrok śmierci (niewykonany), 11 osób skazał na kilkunastoletnie wyroki, choć uznano, że byli terrorem przez Niemców zmuszeni do pilnowania Żydów.

 

Wymuszone przez UB zeznania były tak niewiarygodne, że komunistyczny sąd uznał je za niewystarczający dowód. Sąd apelacyjny spośród dwunastu skazanych dwóch uniewinnił. Niewątpliwymi zbrodniarzami byli przywiezieni przez Niemców polskojęzyczni kolaboranci Marian Karolak (komisaryczny burmistrz z nadania niemieckiego okupanta) i Karol Bardoń (niemiecki żandarm, volkddeutsch, funkcjonariusz niemieckiej policji pomocniczej zajmującej się aresztowaniem Polaków).

 

Jan Bodakowski

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną