67. rocznica pogromu kieleckiego. JAK BYŁO NAPRAWDĘ?

0
0
0
/

4 lipca 1946 r. w Kielcach z polecenia sowietów został zainscenizowany pogrom Żydów. Miał on na celu usprawiedliwiać okupację Polski przez komunistów. Temu ciekawemu wydarzeniu, które do dziś jest wykorzystywane do szkalowania Polski i Polaków, poświęcona jest książka Krzysztofa Kąkolewskiego „Umarły cmentarz”.

 

Zdaniem Krzysztofa Kąkolewskiego za pogrom odpowiadał Wydział IV NKWD tak zwana Jewsekcja czyli wydział żydowski. Pogromem który miał miejsce w Kielcach na ulicy Planty 4 lipca 1946 r. kierował Michał Aleksandrowicz Diomin. Ze strony polskojęzycznej za pogrom odpowiadał generał Korczyński.


Kieleccy Żydzi mieszkali w kamienicy na ulicy Planty 7. W jednej klatce mieszkali Żydzi syjoniści którzy mieli emigrować do Palestyny, a w drugiej klatce Żydzi z UB i PPR. Pogrom dotyczył tylko Żydów syjonistów, Żydom komunistom nic się nie stało.


Rzekomą ofiarą Żydów miał być Henio Błaszczyk, według Kąkolewskiego syn konfident UB w NSZ. Henio, wyuczony przez UB roli ofiary, zeznał milicjantom, że był wraz z innymi polskimi dziećmi więziony w piwnicy kamienicy na ulicy Planty 7 – w rzeczywistości kamienica nie miała piwnicy. Henio zeznał także, że Żydzi zamordowali jedenaścioro dzieci i wytoczyli z nich krew. Z komisariatu MO wyszła grupa złożona z: milicjantów umundurowanych i po cywilnemu, rzekomej ofiary, jej rodziny i sąsiadów. Grupa idąc zachęcała mijanych ludzi by się do niej przyłączali - było to niezwykłe, bo w tamtych czasach wszelkie zgromadzenia były surowo zakazane.


Po wejściu do klatki schodowej syjonistów, zginąć miało dwóch milicjantów. Po wyniesieniu zabitych przybyły kolejne jednostki wojska i KBW, Polacy i Rosjanie, w mundurach i po cywilnemu, bojówka ORMO PPR z fabryki Stowarzyszenia Huty Ludwików. Rozpoczęła się wymiana ognia między syjonistami, a tłumem funkcjonariuszy. Komuniści liczyli na możliwości rabunku, zdzierali ubrania nawet z żydowskich trupów. Z terenu walk uciekali cywile by nie zostać postrzelonym. Rejon pogromu był otoczony przez wojsko uzbrojone w ciężkie karabiny maszynowe, postronni nie byli dopuszczeni w rejon walk. Wojsko nie dopuściło by zgodnie z prawem komendę nad nim przejął prokurator Jan Wrzeszcz. Po pogromie prokurator Wrzeszcz sprzeciwił się obwinianiu narodu polskiego za pogrom kielecki, za co był prześladowany przez prasę komunistyczną, został też aresztowany i zamknięty w jednej celi z gruźlikiem w ostatnim stadium choroby by się zaraził.


Do klatki zamieszkałej przez syjonistów, omijając klatkę zamieszkałą przez Żydów z UB, weszli funkcjonariusze wojska, Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego i Urzędu Bezpieczeństwa. W klatce syjonistów komuniści rozpoczęli brutalną pacyfikację. Syjoniści byli wyprowadzani z budynku i oddawani w ręce bojówki Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej złożonej z członków Polskiej Partii Robotniczej. W ataku na syjonistów brali też udział: agenci Smiersza Polacy i Rosjanie, bandy pozorowane udające z rozkazu UB oddziały podziemia antykomunistycznego i zajmujące się terrorem kryminalnym, kryminaliści którym za udział w pogromie obiecano zwolnienie.


Funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Informacji Wojskowej przybyli z poza miasta wmieszali się po cywilnemu i w mundurach w tłum, i wznosili antysemickie okrzyki. Kilku funkcjonariuszy odgrywało role kobiece. Komuniści którzy chcieli obarczyć odpowiedzialnością za pogrom andersowców, księży i harcerzy, głosili że generał Anders wydał wyrok śmierci na wszystkich Żydów w Polsce. W tłumie gapiów w czasie pogromu kilku bezpieczniaków nosiło mundury II korpusu generała Andersa. Z tłumu gapiów bezpieka wyłapywała potencjalnych przyszłych oskarżonych.


W pogromie wzięło udział 400 wojskowych, bezpieczniaków i milicjantów, oraz około 30 członków PPR. Ilość ofiar szacuje się od 5 do 72. Nie wiadomo gdzie pochowano ofiary, nie wiadomo w jakich godzinach dokładnie trwał pogrom.


Oskarżeni o udział w pogromie niewinni Polacy byli torturowani podczas przesłuchań. UB wymuszało zeznania. Zeznania świadków były sprzeczne, adwokatom uniemożliwiono obronę oskarżonych. Niewonnie oskarżonych po pokazowym procesie komuniści zamordowali.


Kuria kielecka przekazała do USA raport o tych wydarzeniach, raport ten przez władze USA został utajniony. Raport kurii stwierdzał, że pogrom był dziełem komunistów. W sześć lat po pogromie komuniści zemścili się na biskupie Kaczmarku wytaczając mu proces w 1953 roku.


W PRL komuniści zacierali ślady swojej zbrodni. W latach siedemdziesiątych w Kielcach zlikwidowano żydowski cmentarz. Od lat osiemdziesiątych komuniści ponownie rozpętali akcję pomawiania Polaków o odpowiedzialność za pogrom. By ostatecznie zatrzeć ślady swoich zbrodni komuniści spalili 30 sierpnia 1988 archiwum SB w Kielcach.


Jan Bodakowski

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną