Rodzina Ulmów – „polskie świnie, które przechowują Żydów"

0
0
0
/

24 marca 1944 r. w miejscowości Markowa na Podkarpaciu niemieccy żandarmi i granatowi policjanci rozstrzelali polską, ośmioosobową rodzinę Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ukrywanych przez nich w domu ośmioro Żydów z rodzin Szallów i Goldmanów. Dziś mija 70 lat od tej tragedii.


Podkarpacka wieś Markowa w okresie międzywojennym była jedną z największych wsi w Polsce. W 1931 r. liczyła 931 domów, w których zamieszkiwało ponad 4 tys. mieszkańców. Wśród nich znaczną większość stanowili katolicy, żyło tu także około 120 Żydów.

Po wkroczeniu Niemców ustanowionego przez nich porządku miała pilnować żandarmeria wspierana przez granatową policję. W czasie okupacji niemieckiej Żydzi pozbawieni zostali wszelkich praw, musieli przeprowadzać różnorakie prace na rzecz okupanta, nie mogli wykonywać swoich zawodów.

Latem i jesienią 1942 r. Niemcy wymordowali większość żydowskich mieszkańców Markowej, przy życiu pozostali ci, którzy wcześniej ukryli się w chłopskich domach. Stosowano również surowe represje dla Polaków wprowadzając karę śmierci dla tych, którzy świadomie udzielali pomocy Żydom albo ich ukrywali. Jedną z rodzin zaangażowanych w tą działalność byli Józef i Wiktoria Ulmowie.

Józef Ulma - ojciec rodziny – w 1900 r. urodził się w Markowej, gdzie skończył szkołę powszechną a w 1921 r. został wcielony do służby wojskowej. W latach 1927-1928 uczęszczał do szkoły rolniczej w Pilźnie. Dzięki wiedzy wyniesionej ze szkół założył własny ogród, w którym znaczną część zajmowała szkółka drzew owocowych. Był prekursorem w dziedzinie ogrodnictwa i warzywnictwa, zajmował się również uprawą morwy i hodowlą jedwabników.

Działał w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży oraz w Związku Młodzieży Wiejskiej "Wici", w którym był bibliotekarzem. Jego największą pasją było fotografowanie, sam skonstruował aparat fotograficzny, którym uwieczniał życie swojej rodziny i wioski. W 1935 r. ożenił się z 12 lat młodszą Wiktorią Niemczak, z którą doczekali się sześciorga dzieci.

Od początku wojny Józef Ulma udzielał schronienia różnym osobom, dom położony daleko od wioski stwarzał pewne poczucie bezpieczeństwa. Jesienią 1941 r. Ulmowie przyjęli pod swój dach prześladowanych Żydów: pięciu mężczyzn z rodziny Szallów oraz dwie kobiety i dziecko z rodziny Goldmanów. Ludzie ci mieszkali i pracowali razem z rodziną Ulmów aż do tragicznego 24 marca 1944 r.

Wieczorem 23 marca 1944 r. pod posterunek w Łańcucie ściągnięto furmanki, którymi powozili chłopi z okolicznych wsi, późniejsi świadkowie zbrodni. Około pierwszej w nocy grupa 4 niemieckich żandarmów oraz 4 funkcjonariuszy granatowej policji wyruszyła w kierunku Markowej, by o świcie wkroczyć do domu Ulmów.

Tam najpierw zastrzelili wszystkich Żydów, a chwilę później Józefa Ulmę i jego żonę Wiktorię, będącą w dziewiątym miesiącu ciąży. Przy słowach: "patrzcie, jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów", bestialsko zamordowano sześcioro dzieci Ulmów - Stanisława, Barbarę, Władysława, Franciszka, Antoniego oraz Marię. Najstarsze z nich miało 8 lat, najmłodsze - 1,5 roku. Po zbrodni Niemcy przystąpili do rabunku. Najprawdopodobniej całą zbrodnię zainicjował granatowy policjant Włodzimierz Leś, Ukrainiec, który wszedł w posiadanie całego dobytku rodziny Szall w Łańcucie.

Dzięki świadkom oraz zachowanym aktom postępowania sądowego przeciwko jednemu ze sprawców, z dużą dokładnością ustalono przebieg i sprawców zbrodni. Dowódcą grupy ekspedycyjnej był szef posterunku żandarmerii niemieckiej w Łańcucie porucznik Eilert Dieken. Inni żandarmi to: Joseph Kokott, Michael Dziewulski i Erich Wilde. Z policjantów granatowych udało się ustalić dwa nazwiska: Eustachy Kolman oraz Włodzimierz Leś.

W wrześniu 1944 r. podziemie wykonało wyrok na tym ostatnim - zginął zastrzelony w Łańcucie. Szef ekspedycji porucznik Dieken uniknął odpowiedzialności - gdy w latach 60. zebrano obciążający go materiał dowodowy, okazało się, że już zmarł. Josepha Kokotta odnaleziono w 1957 r. w Czechosłowacji. W 1958 r. sąd w Rzeszowie uznał go za winnego dokonywania zabójstw i skazał na karę śmierci. Na wniosek skazanego Rada Państwa PRL skorzystała z prawa łaski i zamieniła mu karę na dożywocie, a następnie 25 lat pozbawienia wolności. Kokott zmarł w więzieniu w 1980 r.

W 1995 r. Ulmowie zostali uhonorowani medalami "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". W 2003 r. rozpoczął się ich proces beatyfikacyjny. 24 marca 2004 r. społeczność Markowej uczciła ich pamięć uroczystą Mszą Świętą oraz odsłonięciem pomnika.

Imię Rodziny Ulmów będzie nosić budowane w Markowej Muzeum Polaków Ratujących Żydów. Kamień węgielny pod budowę, poświęcony w Rzymie przez papieża Franciszka, został wmurowany w listopadzie 2013 r.

Paweł Brojek

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną