Wolni Polacy kontra zniewolony prezydent

0
0
0
/

Za kilka dni wybory. Za kilka dni albo wiele się zmieni, albo nic się nie zmieni. Wiemy, że Państwowa Komisja Wyborcza nie umie liczyć. Przekonaliśmy się podczas ostatnich wyborów.

 

Wiemy, że sądy polskie nie potrafią liczyć. Dal nich trzysta, czy trzysta tysięcy głosów nie ma wpływu na wynik wyborów. Wiemy, że telewizornie kłamią jak za Komuny, a może i lepiej. Wiemy.

 

W tej sytuacji iść, czy nie iść na wybory staje się kluczowym pytaniem. A doszło nowe pytanie: z własnym długopisem, czy nie? I nie jest to śmieszne pytanie. To ukazuje nam głębokość degeneracji polskiego życia publicznego. Kto jeszcze wierzy w uczciwość polskich sądów niech podniesie rękę. Nie widzę. Kto wierzy Platformie i PSL-owi niech podniesie rękę. Nie widzę. Kto wierzy, że nie sfałszują wyborów niech podniesie rękę. Nie widzę. Może ktoś zarzucić mi, że nie patrzę w odpowiednią stronę i dlatego nie widzę. Ja patrzę w stronę wolnej Polski.

 

Ryba psuje się od głowy. Państwo polskie zostało zniszczone. Ale jaką ono ma głowę? Po kolejnych popisach „głowy” mogę powiedzieć jedno na pewno - ta „głowa” jest analfabetą.

 

Wielu powie, że to nie tragedia. Dziś na każdym rogu, w każdej klasie mamy dysgrafików, dyskalkulików, dysortografików, dys…, dys… co sezon, to nowe dysumiejętności i dyskompetencje. No dobrze. To nie tragedia. Da się z tym żyć.

 

Ale analfabetyzm przejawia się również w braku umiejętności dodawania. A zlecenie budowy śmigłowców plus zakłady w Polsce równa się lepszy poziom życia Polaków i praca dla wielu tysięcy. Okazało się, że ogarnięcie takiego działania przekracza możliwości „głowy” naszego państwa. I to już jest katastrofa.

 

Taki prezydent to katastrofa, ponieważ to jest już uderzenie w nasz naród. Nie pomoże szogun, nie pomogą sprzedajni celebryci na fotkach. To jest działanie na szkodę naszego państwa i na szkodę naszego narodu. To jest zdrada narodu.

 

A skoro przedstawiciele Platformy lubują się ostatnimi czasy w szermowaniu straszkiem Trybunału Stanu w odniesieniu czy to do Jarosława Kaczyńskiego, czy Zbigniewa Ziobry, żeby wspomnieć te najgłośniejsze nazwiska, to może trzeba o tym pomyśleć.

 

Wielu żartuje sobie z Pana Prezydenta. Rozumiem i nie dziwę się. Daje nam ku temu powody niemal codziennie. Jednak sprawa jest poważna. Jeżeli jego działania zagrażają trwałości istnienia państwa polskiego, jeżeli zagrażają bezpieczeństwu Polski, to nie czas na żarty.

 

Trybunał Stanu jest instytucję odpowiedzialności konstytucyjnej wprowadzoną przez Konstytucję Marcową z 1921 roku. Podtrzymała ją Konstytucja Kwietniowa z 1935 roku. Została zawieszona po zakończeniu II wojny światowej w okresie rządów komunistycznych, a następnie przywrócona przez Jaruzelskiego ustawą z dnia 26 marca 1982 roku. Po kilku nowelizacjach obwiązuje do dziś.

 

Jest on konstytucyjnym organem władzy sądowniczej w Polsce, którego głównym zadaniem jest egzekwowanie odpowiedzialności najwyższych organów i urzędników państwowych za naruszenie Konstytucji, w związku z zajmowanym stanowiskiem lub ustawy w zakresie swego urzędowania. Jeśli popełniony czyn nie wyczerpuje znamion przestępstwa oraz za przestępstwa pospolite i skarbowe w przypadku Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej podpada pod Trybunał Stanu. Tyle słowem zdefiniowania zadań Trybunału.

 

Wśród polskich patriotów coraz częściej mówi się i o postawieniu przed Trybunałem Stanu rządzących polityków Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wymienia się Donalda Tuska, Waldemara Pawlaka, Bronisława Komorowskiego, Vincenta Rostowskiego, Ewę Kopacz. Lista jest długa. I nie jest to lista zamknięta.

 

A kto może tego dokonać? Przed Trybunałem Stanu może postawić Zgromadzenie Narodowe, gdy taki wniosek podpisze grupa 140 posłów i senatorów, a poprze go 2/3 członków Zgromadzenia Narodowego. To w temacie postawienia Prezydenta przed Trybunałem. Co do innych urzędników zmieniają się szczegóły i technikalia procedury, ale może jest opisać, że są żmudne i wymagają zgody politycznej wielu posłów i senatorów. Realistycznie rzecz oceniając w tej kadencji sejmu postawienie ich przed Trybunałem jest niemożliwe.

 

W praktyce post-PRL, czyli w ostatnich latach, w ramach tzw. afery alkoholowej przed Trybunałem postawiono ministra finansów Andrzeja Wróblewskiego, ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka, ministra rynku wewnętrznego Aleksandra Mackiewicza, których… uniewinniono.

 

Skazany został minister współpracy gospodarczej z zagranicą Dominik Jastrzębski i prezes Głównego Urzędu Ceł Jerzy Ćwiek. Skazani na 5 lat. Ale nie więzienia, tylko utraty biernego prawa wyborczego i zakazu zajmowani stanowisk kierowniczych. Straszna kara trzeba przyznać. Pewnie do dziś mają traumę z tego powodu, popijając drinki w willi za lasem. Jak widać postawienie przed Trybunałem Stanu nie załatwia sprawy i jest bardzo trudne ze względów politycznych.

 

Ale są wybory. Jeszcze są. Rządzący okłamują Polaków na każdym kroku. Prezydent Komorowski wierny idei Tuska, że „polskość to nienormalność”, wiernie podąża wytyczoną przez niego drogą. Ta droga prowadzi do zniszczenia Polski. Zniszczyli już stocznie, huty, kopalnie, wielkie zakłady przemysłowe, zniszczyli polską bankowość. Szykują się do przejęcia majątku po szpitalach i szkołach publicznych, chcą zniszczyć lasy. I to nie koniec.

 

Za kilka dni wybieramy prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Na następne pięć lat. Czy to będą ostatnie lata jeszcze miejscami wolnej Polski?

 

Iść, czy nie iść?

 

Dr Paweł Janowski, KUL
Krajowa Sekcja Nauki NSZZ „Solidarność”, Przegląd Oświatowy
Tekst ukazał się w najnowszym numerze pisma „Tygodnik Solidarność”

 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną