Politycy wychodzą cicho i tylnymi drzwiami

0
0
0
/

Żaden z wysoko postawionych polityków nie wyszedł z Katedry Polowej Wojska Polskiego frontowymi drzwiami. Uciekli jak złodzieje, przez zakrystię, obawiając się zgromadzonych przed katedrą protestujących, których zresztą wcale nie było tak wielu. Nie mieli odwagi spojrzeć w oczy ludziom, których ich rządy, podobnie jak i wcześniej rządy Wojciecha Jaruzelskiego, pozbawiły wszystkiego, z nadzieją na przyszłość włącznie.

 

Ulice Warszawy to nie bezpieczne, sejmowe, czy ministerialne korytarze, pilnie strzeżone przez specjalnie wyszkolonych do tego ludzi, ale miejsce, gdzie w akcie desperacji może zdarzyć się dosłownie wszystko.

 

Wprawdzie żaden z protestujących nie okazywał wrogości, a z oczu wszystkich przebijał żal i dawał się słyszeć cichy szept „wy macie wszystko, my nie mamy nic”, wybrzmiewający niczym potężny krzyk w głębokiej nocnej ciszy, to sumienia polityków nakazywały im ucieczkę. Nie mają nic. Ofiary nie mają nic. Te ofiary, którymi powinno zaopiekować się państwo, które ledwo wiążą koniec z końcem, które są rugowane z mieszkań i poniżane przez spasionych państwowych urzędników.

 

Nie mają zdrowia, nie mają emerytur, częstokroć nawet nie mają nadziei na lepsze jutro. Są bezbronni, uzbrojeni jedynie w słowa. Czego zatem bali się politycy? Prawdy? A może właśnie tych pełnych łez słów? Wprawdzie w Polsce – jako państwie rzekomo demokratycznym – wszyscy są równi, jednakże politycy już nie pierwszy raz pokazują, że społeczeństwo dzieli się na klasę rządzącą i rządzoną. Dlatego polityk nie wyjdzie na ulicę, ale wsiądzie do bezpiecznego wozu z ochroną i uda się w swoją stronę, a ofiara komunistycznego reżimu nie wejdzie do samochodu polityka, ponieważ nikt jej tam nie wpuści, nawet jeżeli będzie prosiła o pomoc dla umierającego kolegi, koleżanki... My i oni...

 

Kto boi się własnych rodaków? Jedynie zdrajcy – podpowiada zdrowy rozsądek. To Władysław Bartoszewski, chodząc ulicami ogarniętego wojną miasta bardziej bał się Polaków niż Niemców. Podobnie teraz trzech prezydentów, w tym jeden urzędujący czuło lęk przed kilkoma starszymi osobami, które przyszły, aby spojrzeć na kolejny w dziejach spektakl. W sumie bardziej należałoby współczuć wspomnianym politykom, mimo że opływają w luksusy, żyjąc kosztem obywateli, niż tym ostatnim. Wielu z wspomnianych obywateli ma bowiem czyste konta, ale i czyste sumienia...

 

Anna Wiejak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną