Wielkanocna szechteriada

0
0
0
/

Wiadomo, że podczas czy to Bożego Narodzenia, czy to Wielkiej Nocy, kiedy to cały kraj pogrąża się w świątecznej nirwanie, media cierpią na szczególną chudość tematyczną. W takiej sytuacji każde, nawet najmniejsze wydarzenie, jest na wagę złota.

 

Ale bywa, że nawet takich wydarzeń nie ma i wtedy jedynym ratunkiem na chudość tematyczną jest tworzenie „faktów prasowych” według recepty nieboszczyka prof. Bronisława Geremka, a jeszcze lepszym remedium stanowi wypełnienie „organizatorskiej funkcji prasy” według przykazań nieśmiertelnego Włodzimierza Eljaszewicza Lenina.


„Gazeta Wyborcza” od samego początku dochowuje wierności wspomnianym przykazaniom, a podczas świąt na tym odcinku frontu szczególnie aktywizuje się najweselszy w tej żydowskiej gazecie dla Polaków dział religijny.

 

Funkcjonariuszom rzuconym przez ścisły redakcyjny judenrat na ten odcinek, w razie potrzeby przychodzą w sukurs funkcjonariusze z odcinków innych, na przykład pani „Kasia” Kolenda-Zalewska. Ale sami redakcyjni funkcjonariusze nie podołaliby wszystkim wyzwaniom, jakie postawiła przez nimi konieczność etapu.

 

Oto JE abp Henryk Hoser, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej postanowił zamknąć na czas Wielkiej Nocy kościół parafialny w Jasienicy ze względu na burdy, wywołane przez przewielebnego księdza Wojciecha Lemańskiego i jego zwolenników, rozjątrzonych odwołaniem swego faworyta z funkcji tamtejszego proboszcza. W odpowiedzi na tę decyzję  zarówno „Gazeta Wyborcza”, jak i telewizyjna stacja TVN, która podejrzewam o niebezpieczne związki z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, których, jak wiadomo, „nie ma”, zaczęły „skrzykiwać” chętnych na manifestację urządzoną przed siedzibą warszawsko-praskiej Kurii w Wielki Czwartek. Co prawda ani GW, ani TVN formalnie nikogo nie „skrzykiwały”, jednak intensywność, z jaką o tej zaplanowanej manifestacji „informowały”, zgodnie z zasadą iż zmiany ilościowe przechodzą w jakościowe, nabrała znamion „skrzykiwania”.

 

W ten sposób mieliśmy przykład funkcjonowania żydokomuny w działaniu. Ale okazało się, że nie tylko, bo oto w demonstracji maczał tez palce tajemniczy „sponsor”, który gwoli umożliwienia wzięcia udziału w demonstracji „młodzieży”, podstawił autokary. Kim był ów tajemniczy „sponsor” - nie wiadomo, chociaż można się domyślać, że mógł być związany ze środowiskami rozgniewanymi na JE abpa Henryka Hosera za jego stanowisko zajmowane zarówno w sprawie zapłodnień w szklance czyli in vitro, na które od kilku lat snobują się wyzwolone damy z kręgów salonowych, jak i stanowisko w sprawie tzw. genderactwa, od pewnego czasu stręczonego mniej wartościowym narodom europejskim w charakterze „nauki przodującej”. Rodzajem kija, używanego do karcenia arcybiskupa, jest właśnie przewielebny ksiądz Wojciech Lemański, który dla swojego pieniactwa nie przebiera w sojusznikach. Oni zapewniają mu rozgłos, a on im ogonem dzwoni na mszę w „żywej cerkwi”.

 

Stanisław Michalkiewicz

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną