Stanisław Michalkiewicz: Prorok mniejszy i trzódka w trosce o podatników

0
0
0
/

- Nie przypominam sobie, by pan redaktor Jacek Żakowski zapłonął podobnie świętym oburzeniem na wieść o sfinansowaniu budowy Muzeum Żydów Polskich w Warszawie z pieniędzy podatkowych - pisze Stanisław Michalkiewicz.

 

Ajajajajajajaj! Pan redaktor Jacek Żakowski, biegający w „Gazecie Wyborczej” za tzw. proroka mniejszego, bo większym jest sam pan red. Michnik, a największym – główny cadyk Rzeczypospolitej, pan Aleksander Smolar – więc pan redaktor Jacek Żakowski zapłonął świętym oburzeniem do tego stopnia, że zaczął używać brzydkich słów w rodzaju: „do jasnej cholery!”


Co tak zbulwersowało pana redaktora Jacka Żakowskiego, że aż zaczął cholerować? Wzburzyło go przekazanie przez pana ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego 6 mln złotych na świątynię Opatrzności Bożej w Wilanowie.


Pan redaktor Żakowski uważa, że katolicy mogą się na tę całą świątynię składać i nawet im na to łaskawie pozwala, ale nie pod przymusem, za pośrednictwem fiskusa.


Pan redaktor Żakowski ma oczywiście rację, jak zresztą we wszystkim, co mówi – szkoda tylko, że refleksem to on niestety nie grzeszy, podobnie jak uczestnik dziwnie osobliwej trzódki posła Palikota Armand Ryfiński – spostrzegawczością.


Bo nie przypominam sobie, by pan redaktor Jacek Żakowski zapłonął podobnie świętym oburzeniem na wieść o dofinansowaniu, a właściwie, jakim tam znowu „dofinansowaniu” - nie żadnym „dofinansowaniu”, tylko po prostu sfinansowaniu budowy Muzeum Żydów Polskich w Warszawie z pieniędzy podatkowych i to w kwocie znacznie większej niż 6 milionów, bo Ministerstwo Kultury i Urząd Miasta Stołecznego Warszawy wydały na ten cel 180 milionów złotych, a więc – 30-krotnie więcej!


Zatem i oburzenie pana redaktora Jacka Żakowskiego powinno być z tamtego powodu 30-krotnie większe. W takiej sytuacji zwykłe cholerowanie, nawet „jasne” nie wystarczy i pan redaktor Żakowski powinien rzucać już nie „cholerami”, ale słowami o znacznie większym ciężarze gatunkowym i emocjonalnym – gdyby oczywiście leżała mu na sercu krzywda podatników.


Ale gdzieżby tam panu redaktoru Żakowskiemu leżała na sercu krzywda podatników! Pan redaktor Jacek Żakowski podatników ma w du... żym poważaniu, więc podejrzewam, że chodziło mu o włączenie się do kampanii propagandowej, jaką przeciwko Kościołowi katolickiemu w Polsce prowadzą bezpieczniackie watahy z wykorzystaniem swoich licznych konfidentów, poutykanych tu i ówdzie w charakterze autorytetów moralnych.


Podobnie nie przypominam sobie by pan poseł Ryfiński, podobnie jak cała dziwnie osobliwa trzódka sprzeciwiała się dofinansowaniu Muzeum Żydów Polskich.


Ba! Niechby tak pan redaktor Żakowski, czy pan Ryfiński spróbowali – to „dałaby świekra ruletkę mu!” Od razu wszyscy mądrzy, roztropni i przyzwoici przypomnieliby im, skąd wyrastają im nogi i z reputacją autorytetu moralnego trzeba by pożegnać się bezpowrotnie. Kto wie, czy również jakiś niezawisły sąd nie dopatrzyłby się jakichś niebezpiecznych związków z resortem.


Słowem – trzeba wiedzieć, kiedy wolno cholerować, a kiedy nie – i tę prostą naukę pan redaktor Jacek Żakowski opanował. Dzięki temu jest autorytetem moralnym i zażywa reputacji proroka mniejszego – no bo większy jest pan redaktor Adam Michnik, a największy – sam główny cadyk Rzeczypospolitej, pan Aleksander Smolar.
 

Stanisław Michalkiewicz


© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną