Stanisław Michalkiewicz: Z frontu walki z władzą rodzicielską

0
0
0
/

W niedzielę 1 września, odczytany został w kościołach list, w którym biskupi przypomnieli rodzicom uczniów, że również od nich zależy, czego ich dzieci będą nauczane w szkołach.

 

Wynika to z art. 48 ust. 1 konstytucji, który stanowi, że rodzice maja prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami – ale jednocześnie głosi, że wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.


Kto jest powołany do oceny, kto – mówiąc inaczej – ma ostatnie słowo, czy sposób wychowywania dziecka przez rodziców uwzględnia stopień dojrzałości dziecka, wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania? Oczywiście, że już nie rodzice, tylko funkcjonariusz państwowy.


W ten oto sposób konstytucja podważa władzę rodzicielską, bo cóż z tego, że rodzice „mają prawo”, skoro ostatnie słowo w sprawie sposobu wychowania ich dzieci ma urzędnik państwowy?
 

Państwo ma naturalną skłonność do rozszerzania zakresu swojej władzy, a państwo socjalistyczne, wszystko jedno, czy w wersji faszystowskiej, czy w wersji bolszewickiej, ulega tej skłonności w stopniu jeszcze wyższym.


Państwo, jako monopol na przemoc – o czym niedawno przypomniał pan minister Sienkiewicz – z natury rzeczy nie toleruje żadnej władzy poza własną, a więc również – władzy rodzicielskiej. Dlatego jeśli nawet w konstytucji przyznaje rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, to – jak widzimy – natychmiast je podważa, przekazując pełnię władzy nad dziećmi sobie – bo urzędnik reprezentuje władzę państwową, a nie rodzicielską.


Dlatego w art. 7 projektu konstytucji mego autorstwa zapisałem, że małoletni do lat 18 pozostają pod władzą rodzicielską lub opiekuńczą, a odjęcie lub ograniczenie tej władzy może nastąpić tylko w drodze orzeczenia sądowego z powodu popełnienia na szkodę małoletniego czynu zabronionego pod groźbą kary. Jednocześnie zapisałem, że uchylanie się od obowiązków wynikających z władzy rodzicielskiej podlega karze.
 

Na list biskupów natychmiast zareagowała krytycznie „Gazeta Wyborcza”, jednym susem wskakując do pierwszego szeregu frontu obrony Kościoła w Polsce przed jego biskupami.


Zapamiętałość, z jaką żydowska gazeta dla Polaków angażuje się w tę batalię pokazuje, że lobby żydowskie w Polsce – podobnie jak w czasach stalinowskich - nie tylko zainteresowane jest budową w naszym kraju „Żywej Cerkwi”, ale również stopniowym rozszerzaniem programu doprowadzania naszego narodu do stanu bezbronności.
 

Stanisław Michalkiewicz

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną