Stanisław Michalkiewicz: Wariaci na swobodzie!

0
0
0
/

Artykuł 99 konstytucji stanowi, że wybrany do Sejmu może być obywatel polski, mający prawo wybierania, który najpóźniej w dniu wyborów kończy 21 lat.

 

Wynika z tego, że do Sejmu może zostać wybrany właściwie każdy, podobnie, jak każdy może zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych (John Kennedy udowodnił, że katolik może zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych, Richard Nixon udowodnił, że człowiek biedny może zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych, a Gerald Ford udowodnił, że prezydentem Stanów Zjednoczonych może zostać każdy), nie mówiąc już o naszym nieszczęśliwym kraju.


Skoro konstytucyjne wymagania wobec posłów, którzy mają być prawodawcami i reprezentantami narodu są tak niskie, że wystarczy ukończyć 21 lat, to znaczy, że do Sejmu może trafić naprawdę każdy. Każdy – więc wariaci też! Ładny interes!


Nic zatem dziwnego, że w Sejmie znalazła się dziwnie osobliwa trzódka dowodzona przez Palikota Janusza, biłgorajskiego filozofa. Ta dziwnie osobliwa trzódka prochu, ma się rozumieć, nie wymyśli, więc stara się zaznaczyć swoją obecność jak tam potrafi.


Ostatnio poseł Janusz Palikot, poseł Piotr Chmielowski i poseł Roman Kotliński zażądali, by księża posiadali aktualne książeczki sanepidu, ponieważ udzielając Komunii św. mogą doprowadzić do wybuchu epidemii.


Warto zwrócić uwagę, że poseł Roman Kotliński jest byłym księdzem, który ponadto został zarejestrowany jako konfident Służby Bezpieczeństwa, więc jego obawy wypada rozebrać z uwagą tym bardziej, że te objawy troskliwości chyba niepostrzeżenie przechodzą w rejony psychiatrii.


Takie podejrzenie nasunęło mi się kiedy przeczytałem opinię posła Piotra Chmielowskiego, według którego największym dokonaniem ustepujacego parlamentu była działalność komisji Przyjazne Państwo. Czyż nie przypomina to do złudzenia okrzyku Szwejka przed komisją lekarską: „Niech żyje Najjaśniejszy Pan!” ?


Melichor Wańkowicz wspomina, jak to polscy uczniowie w rosyjskiej szkole złożyli nielubianemu nauczycielowi życzenia, by czyszcząc tym samym palcem nos, uszy i jamę ustną zmienił przynajmniej kolejność. Nie można zatem wykluczyć, że i poseł Roman Kotliński przy oczyszczaniu rozmaitych jam ciała hołduje podobnej, a może nawet jeszcze gorszej kolejności, nie mówiąc już o tym, że zapomina o umyciu rąk po wyjściu z toalety. W tej sytuacji może i dobrze się stało, że opuścił stan duchowny, chociaż oczywiście swoje ewentualne doświadczenia niepotrzebnie uogólnia, popełniając logiczny błąd pars pro toto.
 

Ale ryzyko wywołania epidemii podczas udzielania Komunii św. jest stosunkowo niewielkie, a prawdę mówiąc – żadne, zwłaszcza w porównaniu z ryzykiem związanym z parlamentarzystami. Zauważył je Czesław Miłosz pisząc, że „wariat na swobodzie największą klęską jest w przyrodzie” – a cóż dopiero wariat obdarzony przynajmniej okruchem władzy?


O ile historia nie dostarcza ani jednego przykładu epidemii wywołanej udzielaniem Komunii św., o tyle pełna jest przykładów katastrof wywołanych obecnością wariatów przy władzy. Dlatego konieczne wydaje się przeprowadzenie w najszybciej możliwym terminie gruntowanych badań psychiatrycznych wszystkich parlamentarzystów, poczynając od uczestników Ruchu Palikota, ponieważ właśnie oni wydają mi się najbardziej pod tym względem podejrzani.


W tym celu powinni być niezwłocznie umieszczeni w Tworkach, skąd mogliby powrócić do działalności parlamentarnej dopiero po stanowczym potwierdzeniu zdrowia psychicznego przez niezależne konsylium, najlepiej – miedzynarodową komisję.


Sprawa jest bardzo poważna, więc w najbliższym czasie wystąpię z listem otwartym do Pana Prezydenta, by na podstawie art. 126 ust. 2 oraz art. 144 ust. 3 pkt 10 Konstytucji rozważył możliwość wydania stosownego zarządzenia w tej sprawie, ponieważ wymaga tego bezpieczeństwo państwa.


Stanisław Michalkiewicz

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną