25 X nie pozwólmy sfałszować wyborów!

0
0
0
/

Zdrajcy powiedzą, że jest bezpiecznie. Złodzieje dodadzą, że nie ma już czego kraść. Malkontenci, machając ręką, będą mruczeć pod nosem: „I tak nic się nie zmieni”.

 

Hasło Platformy, banksterskiej-Nowoczesnej Stronnictwa korupcji i po raz piąty Zjednoczonej powinno brzmieć: „Nie patrzcie nam na ręce. Pozwólcie nam policzyć głosy”. Jak to wymsknęło się przy okazji ostatnich wyborów prezydenckich G. Schetynie: „…choćbyśmy DOKŁADNIE liczyli głosy, to do rana nic się nie zmieni”.

 

Tak w wolnym tłumaczeniu przytaczam i przypominam. I dlatego bardzo ucieszył mnie apel m.in. Józefa Orła i Artura Dmochowskiego, wygłoszony w Klubie Ronina w minionym tygodniu, aby przypilnować wyborów, aby zasilać szeregi Ruchu Kontroli Wyborów, aby zgłaszać mężów zaufania do każdej komisji wyborczej. Najważniejszym jest, by za dwa tygodnie patrzeć władzy na ręce. By za dwa tygodnie nie pozwolić na oszustwo wyborcze.

 

W piśmie do prezydenta RP Andrzeja Dudy koordynatorzy krajowi Ruchu H. Dobrowolska i J. Orzeł napisali m.in., że przedstawicielom Państwowej Komisji Wyborczej zaproponowali, aby w trybie uchwał wprowadzono, celem „zapewnienia uczciwego, transparentnego przebiegu wyborów do Sejmu i Senatu 25 października”: „1. publikację skanów wszystkich protokołów wyborczych na stronach internetowych Okręgowych Komisji Wyborczych, 2. możliwość obserwowania na bieżąco na stronach PKW spływających wyników z komisji obwodowych, 3. uznanie w wytycznych PKW protokołu ręcznego wyników głosowania w komisjach obwodowych za podstawowy dokument prawny, a nie „projekt protokołu” – jak jest to obecnie”.

 

Zarządzenie takich zmian byłoby ważnym krokiem w procesie wprowadzenia pełnej transparentności procesu wyborczego.

 

Ale malkontenci będą mówić: „I tak nic się nie zmieni”. Zdrajcy i złodzieje kłamią, a malkontenci się mylą. Każdy z nich jest w błędzie. Na początku XXI wieku wszyscy, no może poza mniej rozgarniętymi „resortowymi dziećmi” i ich pociotkami, wiedzą, że władza totalitarna pod każdą szerokością geograficzną robi wszystko, żeby zniechęcić zwykłych ludzi do zaangażowania w politykę. Odsuwa od spraw publicznych wszelkimi dostępnymi sposobami.

 

W Polsce Kolonialnej, czyli współczesnej, jest podobnie. Polityka jest „be”. Polityka to bagno. Wszyscy kłamią. Wszyscy kradną. Wszyscy. Zostawcie politykę nam, czyli fachowcom, a my za was się pobrudzimy, bo dzielni jesteśmy. I tacy ofiarni. I bezinteresowni oczywiście. Więc nie róbmy polityki, róbmy… jak głosił Donald Tusk.

 

Taka narracja pojawia się zawsze, gdy totalitaryści spod znaku Platformy, Stronnictwa, sezonowo jednoczących się Lewic i różnych takich wynajętych, czują nadchodzące zmiany. Gdy boją się utraty władzy. Gdy widzą, że czas koszenia kasy, bezkarności i korupcji może się skończyć. Gdy trzeba twarze przy korycie odesłać do liftingu, albo wymienić na nowszy model. Wtedy bardzo głośno krzyczą: „Wszyscy są tacy sami!”. A najbardziej taka sama jest opozycja. Jasne.

 

Wiemy kto krzyczy najgłośniej: „Łapać złodzieja!”. Wiemy. Marketingowcy i specjaliści od zarządzania kryzysem wiedzą jeszcze lepiej. Dlatego radzą: przytul panią, przytul pana, przytul kaskę. Przytul wszystko, co się da. Przytul żyrandol, deskę do krojenia, kapcie babci, dowód też. Przytul i pomachaj na pożegnanie. No i jeszcze wynajmij sobie mieszkanko na koszt Kancelarii Prezydenta, daj kolegom odprawy, załóż fundację, albo dwie. Nie zapomnij o niszczarce-kombajnie, bo żniwa niebawem.

 

W takim czasie, trzeba przyznać trudnym dla niektórych, zaganiacze medialni mają pełne ręce roboty. A raczej pełne twarze. A oczy pełne strachu mają. Jak to doskonale ujął artysta grafik Cezary Krysztopa w rysunku opublikowanym na stronie blogpublika.com. Praca nosi tytuł: „Ewa Kopacz walczy z językiem nienawiści…”. Mawia się niekiedy, że „jeden obraz ma siłę tysiąca słów”. W tym przypadku sprawdza się to powiedzenie w zupełności. Czarny język, wychodzący z ust Ewy Kopacz, przypomina żmiję, która wijąc się atakuje właścicielkę… języka. Rysunek zrobił i wciąż robi furorę na TT i FB. Artysta trafił w samo sedno. 

 

Platforma, która zionie nienawiścią w wypowiedziach pani premier i wszystkich jej pomagierów, zarzuca swym politycznym przeciwnikom sianie nienawiści. Kłamią na każdym kroku. Kłamią bez ustanku. Kłamią od rana do wieczora.

 

„Kto sieje wiatr, zbiera burzę”. Szkoda miejsca na wymienianie platformersko-lewackich nazwisk. Wszyscy je znają. Stefan na ich czele. Pamiętajmy, że w szeregu oficerów kłamstwa, choć obecnie w trzecim szeregu, czai się wciąż naczelny cwaniaczek z Biłgoraja i jego nowa przyjaciółka ze sprawdzonym nazwiskiem. Córka dzielnej aborcjonistki i komunisty. Lista jest baaaaardzo długa. Niekończący się szereg. Pierwszy, drugi, trzeci. W nowym pokoleniu czekają kolejni chętni.

 

No właśnie. Kto w pierwszym szeregu dumnie pierś wypina. Wymieńmy prymusów: Tomasz Lis, Piotr Kraśko, Beata Tadla, Jarosław Kulczycki, walczący dzielnie na froncie telewizji, nie od parady nazywanej - publiczną. O Tusk Vision Network Polewo-sat szkoda pisać. Nie, żeby wszyscy dziennikarze tak się sprzedawali. Przecież komentatorów sportowych, pogodynek nikt się nie czepia. Ale na froncie politycznym pełna mobilizacja. Nie chcę żadnego z prymusów urazić. Nie wiem, za co im tam medale i premie rozdają, ale tak na chybił trafił, to ta czwórka jest niezła. Które z nich jest pierwsze, a które ostatnie? Widać, że się starają.

 

Za ogromne pieniądze walczą prymuski. Od świtu do świtu. Od wywiadu do wywiadu. I nie śpią od tygodni. I nie zasną jeszcze przez dwa tygodnie. A potem pójdą… Ciężkie działa wytoczone, obróbka zdjęć i filmików idzie pełną parą. Tonacja głosu pod kontrolą, barwy w tle, dobrane kadrowanie. Wróg nie śpi. A nie spać musi ktoś, by spać mógł ktoś.

 

By zasnął tak głęboko i spokojnie. By Polacy tak zasnęli, żeby tematy odpowiedzialności, pieniędzy publicznych, wszelkich spraw społecznych, nie zakłócały snu obywatelskiego. Do tego trzeba użyć wszelkich dostępnych środków. Wrogowie transparentności w życiu publicznym będą ich używać do końca. Do ostatniej minuty przed ciszą wyborczą. A jak będzie trzeba, to i w trakcie ciszy. A co, nie stać ich? Wiemy, że ich stać. Stać ich na wszystko, by odepchnąć Polaków od zarządzania naszą ojczyzną. Odepchnąć od kontroli wyborów.

 

Kłamcy, zdrajcy i złodzieje nie pozwolą tak łatwo oderwać się od władzy. Ale nie możemy ulegać ich wielopoziomowym manipulacjom. Tu chodzi o Polskę. Tu chodzi o przyszłość naszych dzieci, naszych wnuków, naszego narodu.

 

Dr Paweł Janowski

 

Przegląd Oświatowy

 

Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

25 X nie pozwólmy sfałszować wyborów!

Zdrajcy powiedzą, że jest bezpiecznie. Złodzieje dodadzą, że nie ma już czego kraść. Malkontenci, machając ręką, będą mruczeć pod nosem: „I tak nic się nie zmieni”.

Hasło Platformy, banksterskiej-Nowoczesnej Stronnictwa korupcji i po raz piąty Zjednoczonej powinno brzmieć: „Nie patrzcie nam na ręce. Pozwólcie nam policzyć głosy”. Jak to wymsknęło się przy okazji ostatnich wyborów prezydenckich G. Schetynie: „…choćbyśmy DOKŁADNIE liczyli głosy, to do rana nic się nie zmieni”.

Tak w wolnym tłumaczeniu przytaczam i przypominam. I dlatego bardzo ucieszył mnie apel m.in. Józefa Orła i Artura Dmochowskiego, wygłoszony w Klubie Ronina w minionym tygodniu, aby przypilnować wyborów, aby zasilać szeregi Ruchu Kontroli Wyborów, aby zgłaszać mężów zaufania do każdej komisji wyborczej. Najważniejszym jest, by za dwa tygodnie patrzeć władzy na ręce. By za dwa tygodnie nie pozwolić na oszustwo wyborcze.

W piśmie do prezydenta RP Andrzeja Dudy koordynatorzy krajowi Ruchu H. Dobrowolska i J. Orzeł napisali m.in., że przedstawicielom Państwowej Komisji Wyborczej zaproponowali, aby w trybie uchwał wprowadzono, celem „zapewnienia uczciwego, transparentnego przebiegu wyborów do Sejmu i Senatu 25 października”: „1. publikację skanów wszystkich protokołów wyborczych na stronach internetowych Okręgowych Komisji Wyborczych, 2. możliwość obserwowania na bieżąco na stronach PKW spływających wyników z komisji obwodowych, 3. uznanie w wytycznych PKW protokołu ręcznego wyników głosowania w komisjach obwodowych za podstawowy dokument prawny, a nie „projekt protokołu” – jak jest to obecnie”.

Zarządzenie takich zmian byłoby ważnym krokiem w procesie wprowadzenia pełnej transparentności procesu wyborczego.

Ale malkontenci będą mówić: „I tak nic się nie zmieni”. Zdrajcy i złodzieje kłamią, a malkontenci się mylą. Każdy z nich jest w błędzie. Na początku XXI wieku wszyscy, no może poza mniej rozgarniętymi „resortowymi dziećmi” i ich pociotkami, wiedzą, że władza totalitarna pod każdą szerokością geograficzną robi wszystko, żeby zniechęcić zwykłych ludzi do zaangażowania w politykę. Odsuwa od spraw publicznych wszelkimi dostępnymi sposobami.

W Polsce Kolonialnej, czyli współczesnej, jest podobnie. Polityka jest „be”. Polityka to bagno. Wszyscy kłamią. Wszyscy kradną. Wszyscy. Zostawcie politykę nam, czyli fachowcom, a my za was się pobrudzimy, bo dzielni jesteśmy. I tacy ofiarni. I bezinteresowni oczywiście. Więc nie róbmy polityki, róbmy… jak głosił Donald Tusk.

Taka narracja pojawia się zawsze, gdy totalitaryści spod znaku Platformy, Stronnictwa, sezonowo jednoczących się Lewic i różnych takich wynajętych, czują nadchodzące zmiany. Gdy boją się utraty władzy. Gdy widzą, że czas koszenia kasy, bezkarności i korupcji może się skończyć. Gdy trzeba twarze przy korycie odesłać do liftingu, albo wymienić na nowszy model. Wtedy bardzo głośno krzyczą: „Wszyscy są tacy sami!”. A najbardziej taka sama jest opozycja. Jasne.

Wiemy kto krzyczy najgłośniej: „Łapać złodzieja!”. Wiemy. Marketingowcy i specjaliści od zarządzania kryzysem wiedzą jeszcze lepiej. Dlatego radzą: przytul panią, przytul pana, przytul kaskę. Przytul wszystko, co się da. Przytul żyrandol, deskę do krojenia, kapcie babci, dowód też. Przytul i pomachaj na pożegnanie. No i jeszcze wynajmij sobie mieszkanko na koszt Kancelarii Prezydenta, daj kolegom odprawy, załóż fundację, albo dwie. Nie zapomnij o niszczarce-kombajnie, bo żniwa niebawem.

W takim czasie, trzeba przyznać trudnym dla niektórych, zaganiacze medialni mają pełne ręce roboty. A raczej pełne twarze. A oczy pełne strachu mają. Jak to doskonale ujął artysta grafik Cezary Krysztopa w rysunku opublikowanym na stronie blogpublika.com. Praca nosi tytuł: „Ewa Kopacz walczy z językiem nienawiści…”. Mawia się niekiedy, że „jeden obraz ma siłę tysiąca słów”. W tym przypadku sprawdza się to powiedzenie w zupełności. Czarny język, wychodzący z ust Ewy Kopacz, przypomina żmiję, która wijąc się atakuje właścicielkę… języka. Rysunek zrobił i wciąż robi furorę na TT i FB. Artysta trafił w samo sedno.

Platforma, która zionie nienawiścią w wypowiedziach pani premier i wszystkich jej pomagierów, zarzuca swym politycznym przeciwnikom sianie nienawiści. Kłamią na każdym kroku. Kłamią bez ustanku. Kłamią od rana do wieczora.

Kto sieje wiatr, zbiera burzę”. Szkoda miejsca na wymienianie platformersko-lewackich nazwisk. Wszyscy je znają. Stefan na ich czele. Pamiętajmy, że w szeregu oficerów kłamstwa, choć obecnie w trzecim szeregu, czai się wciąż naczelny cwaniaczek z Biłgoraja i jego nowa przyjaciółka ze sprawdzonym nazwiskiem. Córka dzielnej aborcjonistki i komunisty. Lista jest baaaaardzo długa. Niekończący się szereg. Pierwszy, drugi, trzeci. W nowym pokoleniu czekają kolejni chętni.

No właśnie. Kto w pierwszym szeregu dumnie pierś wypina. Wymieńmy prymusów: Tomasz Lis, Piotr Kraśko, Beata Tadla, Jarosław Kulczycki, walczący dzielnie na froncie telewizji, nie od parady nazywanej - publiczną. O Tusk Vision Network Polewo-sat szkoda pisać. Nie, żeby wszyscy dziennikarze tak się sprzedawali. Przecież komentatorów sportowych, pogodynek nikt się nie czepia. Ale na froncie politycznym pełna mobilizacja. Nie chcę żadnego z prymusów urazić. Nie wiem, za co im tam medale i premie rozdają, ale tak na chybił trafił, to ta czwórka jest niezła. Które z nich jest pierwsze, a które ostatnie? Widać, że się starają.

Za ogromne pieniądze walczą prymuski. Od świtu do świtu. Od wywiadu do wywiadu. I nie śpią od tygodni. I nie zasną jeszcze przez dwa tygodnie. A potem pójdą… Ciężkie działa wytoczone, obróbka zdjęć i filmików idzie pełną parą. Tonacja głosu pod kontrolą, barwy w tle, dobrane kadrowanie. Wróg nie śpi. A nie spać musi ktoś, by spać mógł ktoś.

By zasnął tak głęboko i spokojnie. By Polacy tak zasnęli, żeby tematy odpowiedzialności, pieniędzy publicznych, wszelkich spraw społecznych, nie zakłócały snu obywatelskiego. Do tego trzeba użyć wszelkich dostępnych środków. Wrogowie transparentności w życiu publicznym będą ich używać do końca. Do ostatniej minuty przed ciszą wyborczą. A jak będzie trzeba, to i w trakcie ciszy. A co, nie stać ich? Wiemy, że ich stać. Stać ich na wszystko, by odepchnąć Polaków od zarządzania naszą ojczyzną. Odepchnąć od kontroli wyborów.

Kłamcy, zdrajcy i złodzieje nie pozwolą tak łatwo oderwać się od władzy. Ale nie możemy ulegać ich wielopoziomowym manipulacjom. Tu chodzi o Polskę. Tu chodzi o przyszłość naszych dzieci, naszych wnuków, naszego narodu.

 

Dr Paweł Janowski

Przegląd Oświatowy

Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną