Tysiące osób powiewających gruzińskimi flagami i flagami Unii Europejskiej zebrało się przed parlamentem, aby zaprotestować przeciwko temu, co uważają za ustawę inspirowaną przez Rosję.

Posłowie zatwierdzili w środę drugie czytanie kontrowersyjnej ustawy o "zagranicznym agencie".

Unia Europejska ostrzega, że może to zaszkodzić ambicjom Tbilisi związanym z przystąpieniem do UE.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała w środę, że śledzi wydarzenia w Gruzji z "wielkim zaniepokojeniem". "Gruzini chcą europejskiej przyszłości dla swojego kraju. Gruzja znajduje się na rozdrożu. Powinna utrzymać kurs na drodze do Europy", napisała na X.

Protestujący obawiają się, że proponowana ustawa o zagranicznych wpływach może zostać wykorzystana do stłumienia krytycznych głosów przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się w tym roku.

Przeciwnicy twierdzą, że środki te są inspirowane autorytarnym ustawodawstwem, które sąsiednia Rosja wykorzystuje do tłumienia sprzeciwu. Miliarder, założyciel rządzącej partii Gruzińskie Marzenie, Bidzina Iwaniszwili, stwierdził w tym tygodniu, że zachodnia partia "globalnej wojny" wykorzystuje kraj do konfrontacji z Rosją.

Podobne autorytarne prawo, które weszło w życie w Rosji w 2012 r., było od tego czasu wykorzystywane do marginalizowania głosów kwestionujących Kreml - w tym wybitnych postaci kultury, organizacji medialnych i grup społeczeństwa obywatelskiego.

Ustawa przeszła drugie czytanie stosunkiem głosów 83 do 23. Po trzecim czytaniu musi zostać podpisana przez prezydent Salome Zurabiszwili, która obiecała zawetować ustawę, choć Gruzińskie Marzenie ma wystarczającą liczbę głosów w parlamencie, by ją uchylić.

Partia rządząca chce, by ustawa została uchwalona do końca miesiąca. Gdy tak się stanie, organizacje będą musiały podać, czy są finansowane z zagranicy.