Hiszpański premier Pedro Sanchez powiedział w poniedziałek, że nie poda się do dymisji, pięć dni po odwołaniu swoich obowiązków publicznych, aby "zastanowić się", czy kontynuować pracę, po tym jak hiszpański sąd wszczął dochodzenie przeciwko jego żonie, Begoña Gomez.

Sanchez, socjalista, ogłosił to w przemówieniu telewizyjnym ze swojej oficjalnej rezydencji w Madrycie, w następstwie skargi korupcyjnej przeciwko Gomez wniesionej przez Manos Limpias (Czyste Ręce), organizację powiązaną ze skrajną prawicą.

"Zdecydowałem się kontynuować, z większą siłą, jeśli to możliwe, jako szef hiszpańskiego rządu", powiedział 52-letni premier.

Sanchez powiedział, że zintensyfikuje walkę z "bezpodstawnymi" atakami, takimi jak ten na jego żonę, za który wcześniej obwiniał siły konserwatywne i skrajnie prawicowe.

"Działam z czystego przekonania. Albo powiemy dość tej degradacji, albo potępi nas ona jako naród" - powiedział w poniedziałek. "To nie jest kwestia ideologiczna. To kwestia godności i definiuje nas jako społeczeństwo.

Sanchez podziękował członkom Hiszpańskiej Partii Socjalistycznej za wsparcie.

Decyzja premiera zapadła w poniedziałek po tym, jak regionalny Sąd Najwyższy w Madrycie wszczął dochodzenie przeciwko Gomezowi "w sprawie domniemanego handlu wpływami i korupcji w biznesie" po otrzymaniu skargi od Manosa Limpiasa.

Wiadomość o śledztwie pojawiła się 24 kwietnia, a Sanchez ogłosił, że zawiesił swoje obowiązki publiczne do poniedziałku, aby "zatrzymać się i zastanowić", "czy powinienem nadal kierować rządem".

25 kwietnia madrycka prokuratura wniosła o oddalenie sprawy przeciwko Gomezowi, odwołując się od decyzji sądu o wszczęciu śledztwa.